Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

środa, 29 września 2010

Deszczyk. ***

Deszczyk sobie pada,
raz mży a raz leje.
Nie wiem o co chodzi,
co się wokół dzieje.

Rano wiadomości
dzień nam ustawiają.
O tym co się stało
wszyscy rozprawiają.

Co prezes powiedział,
kogo dziś obraził,
komu wsadził szpilę,
a kogo usadził.

Jakie mają plany
nasi politycy,
kto w końcu zasiądzie
na stołku w stolicy.

Czy będzie to Czesio,
wpatrzony niezmiennie
w swoje interesy,
czy też w wizje senne.

A może Haneczka,
dobra gospodyni,
tworząc nowe korki
miasto lepszym czyni.

Może Olejniczak
bez żadnych pomysłów.
Co też on wymysli,
nie ma na to przysłów.

Można te głupoty
ciągnąć jeszcze długo.
Deszcz przestanie padać,
wróci dobry humor.

wtorek, 28 września 2010

Demokracja? ***

W Polsce istnieje przepis (podobno), że Pogotowie Ratunkowe nie może zabrać pacjenta do szpitala wbrew jego woli. Czyli jest impas, jeśli pacjent nie jest za bardzo sprawny umysłowo i coś sobie ubzdura. Samo życie. Znajoma mieszkająca od wielu lat poza granicami Polski, na innym kontynencie, nie może umieścić w szpitalu starego i schorowanego wuja, bo on się upiera  że do szpitala nie chce i już.  Przestał  chodzić , wymaga zdiagnozowania i leczenia. Nie można tego zrobić na odległość. Trzeba iść  do lekarza po skierowanie na badania, trzeba iść na te badania. W końcu tenże nie chodzący już wuj powinien iść na pocztę po emeryturę. Zdziwaczał. Nikomu nie wierzy, nikogo też nie wpuści do mieszkania. Błędne koło. Przecież do diaska musi być jakieś rozwiązanie takiej sytuacji.   A może zostawić go , niech umiera w samotności? Bo do tego wszystko się sprowadza.  Ale gdyby był nieprzytomny w czasie obecności lekarza z pogotowia , to zabrano by go do szpitala bez słowa protestu.  Głupie to i smutne zarazem.

sobota, 25 września 2010

Pierogi w kruchym cieście, pieczone. Z kapustą słodką i grzybami.

Ciasto: 1 kg mąki
            1/2 kg  tłuszczu ( margaryna najlepsza, oby nie smalec).
             5 żóltek surowych (ale w razie czego może być więcej)
              płaską łyżeczkę proszku do pieczenia
             ok. 1/4 litra śmietany
              sól do smaku.
  Wyrabiamy ciasto kruche z w/w składników, żółtka dajemy na końcu.

Kapustę pokroić w duże kawałki, ugotować do miękkości. Po ugotowaniu odcisnąć wodę i drobno posiekać, kapustę posiekać, nie wodę. Dodać  gotowane grzyby suszone, też posiekane, cebulkę usmażoną (też siekaną) i 4-5 sztuk posiekanych jajek na twardo.  Dodać jeszcze do farszu pieprz i sól. Wymieszać.

Schłodzone kruche ciasto rozwałkować nie za cienko  i kroić w kwadraty ,nie za duże bo mają z tego być pierogi. Nakładać na ciasto farsz i zaklejać (nie muszą być bardzo zaklejone , bo będą pieczone , nie gotowane).
Piec w bardzo gorącym (250-300 stopni) piekarniku do zrumienienia, ale z umiarem.

W zasadzie są to pierogi wigilijne. Ale czemu nie teraz?
            
Chciałam jeszcze skomentować  "wystapienia" dwóch panów. Posła z PiS , drugim jest zięć nieżyjacego prezydenta. Obaj z tak "wielka kulturą" i tak świetnie wychowani, że coś tam się marszczy. Po jednym i po drugim takiego zachowania  trudno się spodziewać, a jednak. Na nic wykształcenie i ogłada. Jedno i drugie kiepskiej jakości i powierzchowne.  Jak się okazuje, pozory mylą.

czwartek, 23 września 2010

A może weźmiemy kota?

Kot , taka niewielka istotka
kot, taka istota nieduża.
Kot nam zapełnia czas w próżni
Kotek nam żywot przedłuża.

"Manie" kota jest zaszczytem.

wtorek, 21 września 2010

"Pasztet mojej teściowej"

Skład:  1kg cielęciny
           1kg wołowego
           1kg boczku surowego
           1kg wieprzowiny
           1/2 zająca  (może być królik) a z braku tegoż, mięso indycze.
           30 dkg wątroby wołowej lub cielęcej
           2 marchewki duże
           2 pietruszki  duże
           2 cebule , też spore
           kilka grzybków suszonych, pieprz w ziarenkach, sól.

 Mięso , warzywa gotujemy z przyprawami w małej ilości wody do miękkości (aż się porozpada).
Wątróbkę nacinamy i sparzamy, żeby nie była czerwona ( nie gotujemy).
Do tego 1/2 bułki paryskiej dużej. (Nie wylewać płynu po gotowaniu mięsa, może się przydać do rozrzedzenia pasztetu gdy będzie zbyt gęsty.).
Mielimy wszystko w maszynce, trzy razy. Bez warzyw!. Grzybki można też zmielić.
Na koniec dodajemy 6 żółtek, gałkę muszkatałową, pieprz i sól do smaku ( soli nie może być za dużo, bo po upieczeniu, pasztet może być niejadalny). Porządnie mieszamy, jesli zbyt gęsty dodajemy płyn po gotowaniu mięsa (z wyczuciem). Jako ostatnią , dodajemy pianę z 6 białek i delikatnie mieszamy.
Wykładamy mięso do foremek posmarowanych tłuszczem i posypanych bułką tartą.
Pieczemy ok 1h i 20 minut w temp. ok 160-180 stopniC.
Sprawdzamy jak ciasto, patyczkiem.
Po upieczeniu wyłączyć gaz w piekarniku ale foremki zostawić do przestygnięcia. Nie wyjmować od razu.( pasztet wyjęty za szybko z pieca nie da się wyjąć z foremek i może się porozpadać).

Zawsze wszystkim sie zdaje, że to bardzo absorbująca praca, taki pasztet. W zasadzie największą "robotą", jest mielenie. Cała reszta to "pikuś". A ile frajdy z jedzenia . :)))

niedziela, 19 września 2010

Przedstwienia ciąg dalszy. ***

I z czego oni żyją? Rozumiem, emeryci, ale całkiem zdrowi, młodzi ludzie? No , w miarę młodzi, w każdym razie w wieku produkcyjnym. Powietrzem się nie da. Ruch na Krakowskim znowu wstrzymany i idzie cała procesja. Załatwić coś takiego , to nie jest prosta sprawa. Transparenty, obrazy i krzyże. Ale to nie Boże Ciało! O co chodzi tym razem? Przyznam, nie wiem!
Właśnie się dowiedziałam (godz.18.15), chodzi o koronację Jezusa na króla Polski. Pomijając już fakt, że jest nim od 2002 roku, to jak można koronować kogoś , kto nie żyje od prawie 2000 lat? Żyjemy w kraju takich absurdów, że zrozumienie czegokolwiek  staje się niemożliwe.

piątek, 17 września 2010

Marzenie prezesa cz.4. "Sen prezesa". ***

Noc zapadła już nad miastem,
prezes w łóżku jeszcze czyta.
Książka gruba, dosyć ciężka,
prezes już zasypia.

Oczy same się zamknęły
Alik też, na kołdrze leży,
cicho mruczy, po swojemu.
Coś mu się należy.

We śnie widzi prezio siebie.
Tron, płaszcz długi i korona.
Rzesza wiernych zauszników,
no i błazen, niech ja skonam.

Minę zrobił wnet marsową,
no bo rządzić przecież musi.
Już on wszystkim nam pokaże,
niepokornych sam wydusi.

Pierwszy ogień, to Platforma,
a za nimi leci PSL
a tych z SLD, no nie wiem,
pewnie weźmie ich na deser.

I tak słodko się zabawia,
ten nasz królik z własnej łaski.
Ale nagle coś usłyszał,
jakiś hałas, jakieś trzaski.

Lecz niestety, już za późno.
To statua jego brata,
jakoś dziwnie sie przechyla
i pałac rozgniata.

No i prezes się obudził,
potem zimnym zlany .
Książka leży na podłodze,
Alik niewyspany.

czwartek, 16 września 2010

Nie ma krzyża pod Pałacem. ***

Zniknął krzyż, nie ma "krzyżoli",
uspokoiła się Warszawa.
Może za wcześnie o tym piszę,
ale to również moja sprawa.

To moje miasto zawłaszczyli
robiący z niego pośmiewisko.
Nareszcie koniec tej głupoty.
Koniec i kropka, wszystko!

Dodać jeszcze muszę, że odzywają się teraz niezadowolone wdowy, jęcząc płaczliwym głosem. Że powinno być wszystko załatwione z większą pompą, a nie po cichu. Chciałam przypomnieć, że tak miało być i byłoby, gdyby nie opór ludzi spod krzyża. Księży obrażono i na zabranie krzyża nikt się nie zgodził. To jak inaczej można było to zakończyć?

wtorek, 14 września 2010

Podajmy się do dymisji. ***

Wbrew wszelkim prawom i logice,
dla wypełnienia swojej misji,
prezes zażądał w świetle kamer,
by rząd się podał do dymisji.

Gdy żona rady już nie daje
wobec mężowskich wciąż komisji,
nic jej innego nie zostaje
jak  podać  się  do dymisji.

Gdy chłopak się nie umie znaleźć,
nie wywiązuje się ze swej misji,
z miłym uśmiechem dziewczę powie
podaj się miły do dymisji.

Jeżeli ktoś  nas nie docenia,
nie respektuje wciąż decyzji,
 nic innego  nie pozostaje,
jak podać się do dymisji.

A może zmienić tak kolejność?
Gdy ktoś chce podać nas do dymisji,
to odpowiedzieć trzeba śmiało,
sam pan się podaj do dymisji!

Gdy żonie facet wciąż uprzykrza
życie, nadmiarem swych decyzji
powinien zrobić tylko jedno,
podać się szybko do dymisji.

Bo jeśli kogoś nie zachwyca
wybór, podjęcie już decyzji.
To sam powinien wiedzieć kiedy
 ma on się podać do dymisji.

Więc jeśli coś ci nie pasuje,
 nie ucieleśnia Twoich wizji.
To  zanim zrobisz coś głupiego
zawczasu podaj się do dymisji.

Mam jeszcze jeden tu  postulat
dla spełniających chętnie swą misję.
Jeśli nas ciągle bedziecie  gnębić,
musicie zaakceptować naszą dymisję.

A sami sobie rady nie dacie. To pewne!

sobota, 11 września 2010

W odpowiedzi Ewie*. ***

I przecież właśnie o to chodzi.
Nie dać oddechu, atakować.
Być wciąż i wciąż widocznym, ale
judzić, podżegać, prowokować.

Na litość brać, współczucie wzbudzać.
W kobietach wzmagać opiekuńczość.
Po cichu zaś, wciąż robić swoje,
i pielęgnować swą buńczuczność.

A obywatel zwykły chciałby
wieść życie proste, bez kłopotów.
Rano kawusia, bułka z masłem,
 żyć bez upadków, wielkich wzlotów.

Każdemu jest potrzebny spokój
i wypoczynek w krzaczkach niskich.
Spacer do parku po kasztany,
słońce i uśmiech swoich bliskich.

piątek, 10 września 2010

"Ruskie pierogi"

Ciasto jest proste , jak do wszystkich pierogów. Ok 35dkg mąki, jedno jajko, odrobina wody. Wyrobić i już.
Najważniejsze jest jednak nadzienie:
dajemy 4 części ziemniaków i jedną część (wagową) sera czy twarogu kwaśnego.
Do tego jedną cebulę drobno pokroić w kostkę i  podsmażyć na złoty kolor,  pieprz, sól do smaku.

Jak się robi pierogi, sądzę, że wiesz.

Obrażony? ***

Samokrytykę Elka złożyła,
jak za komuny, kto powie nie?
Nie wiem doprawdy co też zrobiła,
bo prezes bardzo rozsierdził się.

Były ekspiacje, szczere wyznania
bicie się w piersi , kto powie nie?
Prezesik jednak nie ma litości
z byle powodu wciąż gniewa się.

Bo zatwardziały z niego satrapa,
jedynowładca, kto powie nie?
Komunistyczny system wprowadza,
czy jej wybaczy? Bóg jeden wie!

środa, 8 września 2010

"Marzenie prezeska" cz.3. ***

Już za chwileczkę , już za momencik
Nam jarek  prawdę wyłoży tu.
To nie Wałęsa  przez mur przeskoczył
Nie Mazowiecki doradzał mu.

Geremka wcale w stoczni nie było,
Tramwaj  Krzywonos zaś popsuł się.
Wszystko się jakoś samo zrobiło,
Samo działało, jarek to wie.

To Leszek susem  mur ten przeskoczył,
Sam , bez pomocy, poradził se.
To on sam jeden ludzi zjednoczył,
Mówił co komu , kiedy i gdzie.

Taką historię jarek  przedstawia.
Jak tego słucham, bierze mnie śmiech.
To Leszek Nobla dostać powinien,
Nie żaden robol- Wałęsa Lech.

Tylko Kaczyński, tylko Kaczyński,
imię to samo, lecz człowiek nie.
Jeden odważny,  zadziałał śmiało,
Drugi zaś nie był taki, o nie.

I może sensu taka historia
mogła by nie mieć, lecz nie w tym rzecz.
Ma być jak sobie prezes wymyśli,
Jeśli ktoś nie chce, to won i precz.

wtorek, 7 września 2010

"On się uparł, on tak chce". ***

W każdą miesięcznicę,
Nikt nie wie dlaczego.
Wieńce składa pod pałacem
"Wuc" ludu naszego .

Dziesiąty już blisko
jarek wciąż się stara,
żeby brata nie zapomniał
dziad i baba "stara".

Pałac to nie cmentarz,
po co te starania.
Kup se bracie elementarz,
dosyć tego stania.

Ale on się uparł,
wciąż na swoim stawia.
On uprzykrza życie rządu,
- cel jego działania.

poniedziałek, 6 września 2010

Sen. ***

Samoloty miast kosiarek.
List, który napisał jarek.
Wielka woda jest na Wiśle.
I bałagan w mym umyśle.

Każdy pisze, chce czy nie chce.
Gdzieś tam gąska z gęsią drepce.
Pies zaszczeka, kogut pieje.
Zamieszanie, co się dzieje?

Trudno sprostać wymaganiom.
Krzysiek się pokłócił z Anią.
Jolka, cała zapłakana
siedzi w kącie już od rana.

Prezes chodzi obrażony
może szuka sobie żony?
Śniadek, butny solidarnościowiec
Gdzieś wypasa stado owiec.

Ksiądz z kropidłem chodzi wszędzie
Dziś był także "po kolędzie".
I od Antka wziął pięć złotych
by "wykropić" z niego cnoty.

Prezes miał z fizyką kłopot
I od matki dostał łomot.
Masz z fizyki same dwóje
nikt już ciebie nie szanuje.

Wszystko mi się pomieszało.
Sama jednak chodzę cało.
I tak myślę teraz, z rana
Czemu jestem niewyspana?

Niewyspanie świadczy o gwałtownej zmianie pogody.

niedziela, 5 września 2010

Wycieczka ***

A może wyjazd szkoleniowy?
Polskie służby więzienne zorganizowały wycieczkę szkoleniową(?) swoich pracowników do ... Mongolii. Można by zrozumieć wyjazd do kraju Europy Zachodniej lub Stanów Zjednoczonych, ale Mongolia? W czym będą się tam szkolić polskie służby więzienne? I ile to kosztuje nas, podatników? Macie pomysły?

sobota, 4 września 2010

"Wołanie gołego na puszczy" ***

A miało być tak łatwo, prosto i szybko.

 Idzie jesień wielkimi krokami
 za nią zima nastąpi niechybnie.
 Każdy dzień liczy się jak godzina,
 czy zdążymy , gdzie przed nią skryć się?

Specjalista z nadzoru ma sprawdzić
czy budynek rozebrać, czy remont.
Miało być tak prosto i łatwo
Gdzie  ten buc od budynków, no gdzie on?

A "BUC" siedzi sobie za biurkiem
W wojewódzkim czy powiatowym urzędzie
"BUC" ma w nosie ludzkie nieszczęście
Jemu dobrze i nic mu nie będzie.

Idzie zima, na głowę się leje
bo już jesień stanęła u progu.
Urzędnika jak nie ma,  tak nie ma
Bo wszak na wsiach on "pierwszy po Bogu".

Powódź niszczy dobytek  "jak leci",
niszczy zbiory , inwentarz i meble.
Coś do cholery przecież "trza zrobić"
Niech tu przyjdzie ten "Pan na urzędzie".

Chcesz ekspertyz , decyzji, to czekaj
Nie chcesz czekać , zapłacić  potrzeba.
Skąd na litość tę forsę wytrzasnąć
 gdy niczego po "wodzie"  wszak nie ma?

I tak siedzi ten "Pan na urzędzie",
Grzeje stołek, przestrzega terminów
Nie przyspieszy niczego, bo po co.
On w porządku jest, ....

Zima pokryje śniegiem i lodem te popowodziowe niedobitki. A w przyszłym roku się okaże , że nie ma już czego remontować.
A gdzie w tym wszystkim jest człowiek?

czwartek, 2 września 2010

Coś do mięs.

Przepisik będzie. Na taki mały dodatek do smażonych mięs.

Weź cebulkę, pokrój w piórka
Patelenka, tluszcz, smażenie.
Potem śliwki weź w połówkach
i tak samo , na patelnię.

Smażyć, smażyć, lecz osobno.
I gdy wszystko już gotowe
Wyłóż na wierzch kotlecika
Smak , marzenie, i na zdrowie.

"No to by było na tyle"