Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

sobota, 31 marca 2012

Szop pracz.

Dziś we Wrocławiu straż próbowała zdjąć z drzewa szopa pracza. Robili to tak "wspaniale" , że zwierzak zginął.
Nieudolne głupki. Jeśli wszystko robią z taką "pasją", to strzeż nas Boże, bo nikt nie pomoże.
To widok ogólny. Wysoko , jak widać. Szop siedział na wysokości czwartego piętra.
To zbliżenie. Tak go "umiejętnie" zdejmowali, że zwierzak spadł z tej wysokości, po czym wpadł pod samochód. W końcu zdechł.
Siatek na zwierzaczki nie mają? Gołymi "ręcyma" do szopa lezą?
Wstyd i hańba!
Materiał i zdjęcia dostarczył znany Wam  z FP "El ninio"!!!

Zalesianie!

Kończę turecki wątek, bo wielu uważa, ze zbyt długo go ciągnę i ja też!  Ciekawsze zdjęcia będę pokazywała "przy okazji".
Teraz przyszła kolej na zalesianie gór. Turcy, przez lata , prowadzili gospodarkę rabunkową własnego kraju. Wycinali lasy do imentu." Łyse góry i doliny" im zostały.  Ostatnio oprzytomnieli i zalesiają co wycięli. Jedno czy dwa zdjątka będą.
Tak to wygląda. Zbocza gór są "pożłobkowane" żeby posadzić nowe sadzonki.  W całej Turcji jest tego mnóstwo.
Na koniec , chmury:)
Ciężkie i wiszące tuż nad głową.
I te dające nadzieję:)

Pa :)

piątek, 30 marca 2012

Żeby Was nie zanudzić.


 Wczorajsze zdjęcie bezlistnego jeszcze klonu w promieniach wschodzącego słońca.Ładnie lśni mokra kora, bo właśnie padał deszcz:)
Pokażę teraz nieco zaległych zdjątek, żeby blog nie był monotematyczny.
Fragment gór widocznych z miejscowości na wschód od Antalyi.
To w drodze do Pamukkale.
Gdzieś na trasie. Trochę widoczne odbicie wnętrza autokaru na szybie.
Przydrożny motel. Takich miejsc jest w Turcji wiele. Zawierają w sobie wszystko. Mały hotelik, spory sklep, restaurację, bar na powietrzu i elegancką toaletę. No i te stoliki na zewnątrz. Wszystko czyściutkie.
W dole rzeka.
Jakieś gospodarstwo. Widać rosnące drzewa oliwne  i topole. Topole bezlistne, bo zdjęcia robiłam w lutym.
Takie bramy są przed wjazdami do małych miejscowości. W Polsce stoi słup z nazwą, w Turcji brama z nazwą.  Zaskakująca architektura, coś z chińszczyzny w sobie ma.
W drodze z Pamukkale.
Na teraz wystarczy. Już pisałam, że zdjęciami mogłabym przez przynajmniej rok , zapełnić swój blog. Muszę , niestety , wybierać.
Do następnego posta:)))

środa, 28 marca 2012

Powrót do Antalyi.

Opuszczamy Pamukkale i wracamy do Antalyi.  Turcja jest górzysta , widoki często zapierają dech.
Podobno Pamukkale leży na wysokości ok.1900 metrów n.p.m.
Zabudowa nie jest zbyt wysoka z racji ukształtowania terenu , jak i trzęsień ziemi.
Lekka mgiełka przesłania góry.
Zdjęcia robiłam z autokaru i czasami widać odbicie w szybie jego wnętrza .
"I otworzyło się niebo"....
Czasami mijaliśmy  duże miasta położone w górskich dolinach i na zboczach  okolicznych gór.
Mogę podać domniemaną nazwę- Denizli. Domniemaną ,  bo nie robiłam w drodze notatek. Jest to na tej trasie  chyba największe miasto, zdjęcie pokazuje jedynie jego wycinek.
Teraz będzie dużo niezwykłych chmur. Niezwykłych, bo są to chmury "górskie", nie mylić z nizinnymi;)
Są zatrzymywane przez góry, często tworzą niezwykłe zjawiska  wizualno-estetyczne.
Na zdjęciu siódmym nie jest pokazana mokra od deszczu szyba, lecz góry. W tle są widoczne, nieco ośnieżone.
Następną porcję zdjątek już szykuję:)))
:)))

sobota, 24 marca 2012

Jeszcze Pamukkale:)

Tuż pod chmurami są widoczne najwyższe szczyty gór, zazwyczaj  nimi zakryte.
Takie widoki lubię. Ruiny wśród palm i pinii.
To jeden z wyższych szczytów górskich. Teraz widoczny.
Ciągle pierwszy dzień, popołudnie.
To ten nieszczęsny niedobitek skalny z innej strony. Nawet nie wiedziałam, że mam takie zdjęcie:)
Następnego dnia chmury pokazały co potrafią. Czasami wyglądały groźnie.
Ruiny nekropolii w Hierapolis. W ubiegłym roku pokazałam ich znacznie więcej, bo i więcej mogłam zobaczyć. W tym tylko jakieś "ogryzki" na początku i na końcu drogi. Czyli było tak. Jednego dnia wieczorem autokar podjechał na parking od strony tarasów termalnych, następnego z drugiej , od strony  gdzie kończyła się nekropolia. Nigdzie więcej  nie byliśmy, niczego nie widzieliśmy. Pół godziny wieczorem i  drugie pół następnego dnia rano. Nijak  to się ma do ubiegłego roku. Pamiętacie zdjęcia z muzeum?
Tak chciałam zobaczyć amfiteatr w Hierapolis;((( Nawet nie dałabym rady dojść w jedną stronę;(
Jeszcze widać ośnieżone szczyty. Są wśród chmur. Wiele osób z wycieczki nawet o tych szczytach nie miało pojęcia. Dopiero jak je pokazałam , to aż jęknęli z zachwytu:)
Jeziorko widziane z góry, teraz zdjęcia z dołu. Jeziorko jak i wysepka na nim, są Parkiem Narodowym. Jak i tarasy, oczywiście. Na wysepce mieszkają kaczki różnej "maści", tam też są dokarmiane.
Woda termalna wypływająca z tarasów co rok nanosi dość grubą warstwę wapnia. Właśnie tego dnia słychać było w szumie miasta , również warkot świdrów pneumatycznych skuwających warstwę naniesioną przez ostatni rok.
Zatrzymaliśmy się przy jeziorku , żeby popatrzeć na kaczki. Po drugiej stronie ulicy były sklepy z różnymi minerałami jak i wyrobami z tychże.
Na koniec będzie ciekawostka. Popatrzcie sobie.
W życiu bym się go tam nie spodziewała :)))
Bawcie się dobrze:)

środa, 21 marca 2012

Jedziemy do Pamukkale.

Powiem Wam na początku, że tegoroczna wycieczka  nie była tak świetna jak ubiegłoroczna.
I nie mam na myśli jakości hoteli, bo były jak uprzednio, świetne. Pogoda dopisała. Zatem o co chodzi?
O wyraźne nastawienie komercjalne organizatora wycieczki. Oni nam załatwiają najlepsze zakwaterowanie, my, uczestnicy, powinniśmy wydać jak najwięcej na zakupy. Zostało to nam wyraźnie i dobitnie powiedziane na początku.
W ubiegłym roku zrobiłam zakupy, bo było miło i przyjemnie i nikt nas do niczego nie zmuszał.
W tym roku się zaparliśmy po takim "dictum".
Pewnie więcej nie pojedziemy. Chociaż , kto wie?
Nie tylko o to chodzi. W zeszłym roku pokazywano nam różności tureckie, było wiele zwiedzania. Jak wiecie, widziałam wiele ciekawych miejsc. W tym roku nie. Jedyna wycieczka była do Pamukkale, gdzie spędziliśmy w sumie może godzinę. Piszę  "w sumie", bo byliśmy w samym Hierapolis  dwa razy. Raz wieczorem, drugi raz rano.  W "międzyczasie" był nocleg w Pamukkale. Teraz już wiem dlaczego w ogóle tam pojechaliśmy. Otóż, gdzieś w pobliżu znajduje się tkalnia dywanów, na kupowanie których Turcy bardzo liczą. W samym Hierapolis wcale nie byliśmy. Jedyne co widziałam drugi raz, to taras z wodami termalnymi.
Teraz będzie kilka zdjątek.
To panorama Antalyi. Właśnie jedziemy w góry.
I to też panorama Antalyi z nieco wyżej położonego miejsca:)
 Teraz pojedziemy przez góry. Dolna część tych skał jest zabezpieczona metalową siatką. Przed nagłym osuwiskiem zabezpieczona.
W tym roku góry są ośnieżone.
To wygląda raczej na sad. O zalesianiu gór jeszcze opowiem;)))
Niesamowita chmura nad Pamukkale.
Co to jest, wiecie :)
To kawałek ruin.
Przedstawiać nie muszę? Na wszelki wypadek powiem, to jeziorko na dole widziane z góry ;)))
Nieco lepiej widoczne tarasy wapienne.
To też. W dole Pamukkale.
Jeszcze jedno ujęcie:)
To jakiś niedobitek skalny. Wydłubano z niego co trzeba, reszta została do dziś;)
Dzień się skończył. To zdjęcie sprzed hotelu w którym zanocujemy. Widok na nocne niebo i góry. Na gałęzi drzewa siedzi ptaszysko, nawet spore.
Na teraz, koniec:)))