Jeszcze wczoraj , po południu było w miarę ładnie.
Chmur było sporo, ale słońce czasem błysnęło.
Wieczorem zaczęło potężnie wiać i rano nie został ślad po popołudniowej pogodzie. Około godziny 7.00 wyglądało to tak.
Wiatr pędził chmury bardzo szybko i widoki zmieniały się z chwili na chwilę.
Potem musiałam wyjść. Wzięłam jednak aparat i to było doskonałe posunięcie. Na ulicy znacznie więcej widać.
Ten widok mnie zachwycił. Sama groza:))) To spojrzenie na północ.
A to na południe. Dziwna ta chmura na "końcu ulicy".
Tu byłam rano. Naprzeciwko, czyli za moimi plecami , jest kościół.
Oto on.
A to startujący z lotniska Okęcie, samolot. też w chmurach:)
Czy rodzice tego gołębia wiedzieli co im się wykluje?
Musiałam Wam pokazać dzisiejsze chmurzyska. Chwilami były przepiękne i jednocześnie budziły grozę.
Koniec:)))