Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

sobota, 27 maja 2017

Kiermasz Ksiązki Historycznej w Warszawie i nie tylko.

   Arkady Kubickiego, gdzie odbywał się ten kiermasz, znajdują się w dolnej części Zamku Królewskiego w Warszawie, od strony Wisły.
Zamek Królewski.
Tu właśnie, w tych oszklonych wnętrzach, odbywał się ten kiermasz. W ostatnich latach, jest to miejsce, gdzie odbywają się różne kiermasze.

Był też pokazywany sprzęt wojskowy. Można było spróbować, jak smakuje wojskowa grochówka...
Król Zygmunt na kolumnie. Dziwnie trzyma swoją szablę ;)))
Widoczne z dołu, od strony Wisły, Krakowskie Przedmieście.
Już jesteśmy na górze, na Placu Zamkowym. Na pierwszym planie Warszawski Barbakan.
 Krakowskie Przedmieście. Kościół św. Anny w pełnej krasie. Na pierwszym planie, widoczna i z dołu, dzwonnica. Ten zaokrąglony chodnik znajduje się tuż przy wejściu/wyjściu z/do ruchomych schodów na Starym Mieście. Podejrzewam, że we wczesnych latach powojennych, jedynych w Warszawie.
Tu wyraźniej widoczny tył kościoła. Przypuszczam, że ta ceglana część kościoła jest znacznie starsza niż reszta.
Ciągle jeszcze Plac Zamkowy.
 Tu zaczyna się ulica Podwale. W lewo od tego chodnika jest fosa, jak na Stare Miasto przystało.
 Pomnik Kilińskiego też tu stoi. Szabla, jak od lat, jest na swoim miejscu
Pa:)

wtorek, 23 maja 2017

Warszawskie ZOO c.d.

   Nigdy nie lubiłam "wycieczek" do ZOO.
Tłumaczenie, że Ogrody Zoologiczne  chronią przyrodę, nie przekonuje mnie. Widziałam kilka takich ogrodów  i zawsze wychodziłam z nich smutna. Zwierzęta w klatkach... to nie jest miły widok. ZOO w Płocku, bije wszystkie rekordy!
 Jednak istnieją te "ogrody", mimo wszystko.
To zwiedzamy dalej ZOO warszawskie!

Tak smutnego i samotnego goryla, nie widziałam nigdy.
Z drugiej strony, co czekałoby go w warunkach naturalnych?
Nosorożec bez głównego atrybutu. To co to za nosorożec?
Smutek i nuda!
To ta koza (koz-ica) od krzywego drzewa. Wskoczy na co zechce.
Rogi, to te samce mają, że no!
Żyrafy... wchodzą do szafy...
Muszą tylko się "obniżyć.."?
:)
Kłów, temu hipciowi, mógłby pozazdrościć niejeden lew!
I wespół w zespół, wespół w zespół..........

To baktrian. Tak nazywają się wielbłądy dwugarbne. Pochodzą z Azji.
Jednogarbne, to dromadery, te z powieści Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy",
żyją w Afryce.
W dawnych wiekach, to baktriany stanowiły główną siłę "nośną" niegdysiejszych karawan, kursujących pomiędzy Azją a Europą.
To nasze, rodzime, żubry.
Lubię koty. Bez względu na ich rozmiar.
Nasz rodzimy bociek kończy ten pokaz;)
Pa:)



poniedziałek, 22 maja 2017

I żeby nic tu nie bruździło!

Czego by nie powiedzieć o nowej wersji Windowsa, to jest do dupy!
Wiem, wiem, słyszałam słowa pociechy. Ma być lepiej a nawet doskonale!
Sam się wgra, sam opracuje zdjęcia i sam je Wam wyśle. Taki "Zoś Samoś to ma być".
Szczerze w to watpię!
I tyle, czyli ....

niedziela, 21 maja 2017

Warszawskie ZOO .

         Nie bywam tam za często. Raz na kilka lat. W ostatnim czasie, sporo się zmieniło. Może byłam w nieodpowiedniej porze roku i nie wszystkie zwierzaki były na swoich wybiegach? Było to wczesną wiosną tego roku. Ludzi niewielu, tłoku nie było:)

Przegapiłam napis z nazwą tych ptaków. Szkoda!
Podobnie:)
Prawie całą resztę przegapiłam? Skupiałam się na sposobie dotarcia do ptaszysk i zrobienia im dobrych zdjęć.
Miły, tylko dlaczego siedzi tyłem do "widowni"?
Są i takie dziwne stworki:)
Umieszczone były w ptaszarni, za grubą szybą.
To, z ptakiem,  ma niewiele wspólnego. Wygląda jak leniwiec!
Pancernik?
To ptaszysko, potraktowało nas tyłem;(
Jakaś papuga zapewne.
A były tabliczki z nazwami tych stworów.
Proszę , jaki strojniś:)  
Prawie jak gołąb, ale "prawie" robi różnicę. Jest większy!
Żuraw.
Te, nie są mieszkankami ZOO, ale prawie.

Spotkałam je na głównej "arterii" warszawskiego ZOO !
Reszta w następnym poście:)


sobota, 6 maja 2017

Warszawa. Lata XX lata XXX , jak również nieszczęsne , powojenne.

          Najtrudniej jest opisywać miejsce zamieszkania. Nie wiadomo co napisać i od czego zacząć. Z okna widzę kaprysy tej wiosny, czyli słońce i burzowe chmury. Grzmi i to kolejny już raz. Fale deszczu, nieustannie nadchodzą i przemijają. Dochodzi 19.00.
Powinnam napisać solidny post, wynagrodzić wszystkim czas oczekiwania. Post będzie o czasach przedwojennych. O tym, co przeminęło, o moich przodkach i ich krewnych. Dysponuję niewieloma przedwojennymi fotografiami, w dodatku niezrozumiale małych rozmiarów.
Przypuszczam, że wgrane w Windowsach 7, obecnie , po wgraniu się tego czegoś o czym nie mam pojęcia, przyjęły wielkość znaczków pocztowych. Postaram się je powiększyć, z jakim skutkiem, nie wiem.
Jedna z ciotek mojej mamy. Cud, że te zdjęcia udało się ocalić. Pozostało ich tak niewiele.
 Moja babcia z którąś z ciotek. Idą Mostem Poniatowskiego.
 Ta dziewczynka pośrodku, to moja mama, po bokach jej rodzice a moi dziadkowie.
Wygląda mi to na Krakowskie Przedmieście.
To też Krakowskie Przedmieście. W głębi, po prawej stronie , dość słabo widoczny, Hotel Bristol.
Dziwne miejsce. Nie umiem go zidentyfikować. Na pewno centrum Warszawy.Moja babcia z moją mamą:)
Moja babcia i mama. W tle most średnicowy? Mostu nie jestem pewna.  Z historii wiadomo, że mosty warszawskie, pod koniec wojny, "wylądowały" w Wiśle.

Moja cioteczna babka ,( na leżaku), koło niej moja mama , to ta dziewczynka z warkoczykami. Pozostałych osób, oraz miejsca,  nie umiem zidentyfikować.
Dom ciotek mojego dziadka w Gołkowie pod Warszawą. Moja mama, to ta dziewczynka z wiankiem na głowie. Po przeciwnej stronie schodów, babcia.
Moi pradziadkowie, rodzice babci.
Ciotka z wózeczkiem, obok jej syn. Rok 1947? Czasy krótko powojenne.W tle, częściowo zburzone zabudowania warszawskie.Tyle ocalało.