Przechodzę przez jezdnię. Mam zielone światło. Nagle na pasy, którymi idę wjeżdża samochód i staje tak, że nie mogę przejść. Zwróciłam mu uwagę, że nawet nie miał prawa na nie wjechać. Kłócił się ze mną do upadłego. Tłumacząc mi , że chce skręcić w prawo.
Wiem, że nie miał racji.
Szlag mnie nie trafił tylko cudem.
Pa:)
To nie ważne, że chciał skręcić w prawo, ale przed pasami miał się obowiązek zatrzymać, bo Ty miałaś zielone światło. Mnie prawie potrącił samochód w takiej właśnie sytuacji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie to się dzieje stale. Osiedlowe uliczki krzyżują się z główną ulicą całej dzielnicy. Kierowcy z nich wyjeżdżający do głównej, mają pieszych za nic.
UsuńPozdrawiam:)
Oj coś jest, bo Ci obok mnie pędzą z Kabat jakby uczyli się zupełnie gdzie indziej mimo ograniczenia 50 km i Ci narwani to głownie Panie....
UsuńA nie mówiłam! To nie są warszawscy kierowcy! Wielu robiło prawko w Koziej Wólce!
UsuńMoże on miał zieloną strzałkę, ale i tak obowiązywała go zasada :ustąp pieszemu pierwszeństwa na pasach. Tak myślę, bo choć nie prowadzę samochodu i w znakach drogowych jestem laikiem, ale często, jako genderowy facet , towarzysze zonie kierującej samochodem, a ona jest świetnym kierowcą. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTam nie ma żadnych strzałek. Też mam prawko i wiem czego mu nie wolno. Dlatego zwróciłam mu uwagę. Uparty był...bardzo.
UsuńPozdrawiam:)
Mam takie pasy pod domem wzdłuż Rosoła a skręcają samochody z Belgradzkiej i muszę bardzo uważać, bo światła krótkie na dwupasmowej jezdni a samochody i autobusy na pełnym gazie. Było już sporo wypadków..i też dyskutowałam i nic. Pieszy przeszkadza na pasach...
OdpowiedzUsuńŁamanie przepisów, to pierwsza zasada warszawskich kierowców. Nie wiem tylko gdzie te swoje prawa jazdy robili. Bo że nie w Warszawie, to pewne.
UsuńUrsynowa nie lubię, mówiąc szczerze. Nie jest łatwy dla pieszych.
Pozdrawiam:)
na pasy można wjechać dopiero wtedy, kiedy piesi z nich zejdą, a na pewno samochód nie może utrudniać pieszemu przejścia na pasach, kiedy ten ma zielone światło.
OdpowiedzUsuńTy to wiesz, ja to wiem i wielu innych też. Ten jeden nie chciał wiedzieć. Zawsze chodzę z aparatem fotograficznym w garści. Tym razem o nim zapomniałam. Szkoda. Zdjątko sytuacji byłoby dla niego i policji dobrą pamiątką.
UsuńPozdrawiam:)
Wariatów na drogach nie brakuje. Cieszyć się, że Cię nie przejechał, bo z takimi to nigdy nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jestem ostrożna. Znam tych wariatów.
UsuńNie wiem GDZIE zrobił to swoje prawko. Że nie w Warszawie,to pewne.
Pozdrawiam:)
...jestem za odnawianiem prawa jazdy co ileś tam lat np.3, tak dla przypomnienia przepisów o ruchu drogowym...
OdpowiedzUsuńPa:)
Powinno tak być. Chociaż.... mój teść jeździł do końca swojego życia. A żył długo. Nigdy żadnego wypadku nie spowodował. Różnie bywa. Jeśli ma się prawo jazdy zrobione właściwie...
UsuńPa:)
no i o mały włos byłoby nieszczęście, ale anioł stróż się spisał.Nadal obowiązuje zasada ograniczonego zachowania....
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=FS2Qco6jO-U
pzdr.:)
Ograniczonego zaufania, pewnie to chciałeś powiedzieć:)
UsuńBardzo uważam na jezdni, bo znam życie.
Pozdrawiam:)
cale szczescie ze cuda sie zdarzaja;) trzeba miec oczy dookola glowy... pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńFakt. Nawet nie wiedziałam, że i ja tak mam.
UsuńPozdrawiam:)