Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

piątek, 28 sierpnia 2015

Przedwkacyjna pełnia Księżyca.

Czerwiec był gorący i upalny. Nawet wieczory nie przynosiły  chłodu. Czekałam na wyjazd do Augustowa. Z nudów porobiłam troszkę zdjątek.
Mechaniczne ptaki zakłócały ciszę. Lotnisko mam w prostej linii i stale nad osiedlem widzę takie "stwory". W zależności od kierunku wiatru startują lub lądują nad moją głową . W Wyjątkowych przypadkach jest cicho.
Wolę żywe ptaki. Nawet, jeśli są to sroki.
Sroka jak zwykle zwiedzała pobliskie drzewa owocowe. Niedaleko są srocze gniazda. Miała blisko.
Przy okazji i ja skorzystałam . Porobiłam im nieco zdjęć. Później, kiedy rozwiną się liście, nie będę miała takiej możliwości.
O ile się nie mylę, jest to klon.
Też. Przybliżyłam nieco. Zdjęcie wyraźne już nie jest. Ale można to i owo zobaczyć.
Jeszcze listki są zwinięte...
Starałam się przybliżyć rozwijające się listki.
Niektóre były już spore. Wszystko zależy od dostępu światła , miejsca...
Nie wiem jakie to drzewo.
Wstyd, że nie wiem.
Ciągle kwiaty klonu.
Inna odmiana klonu.
Inne listki, w tej samej fazie rozwoju co na zdjęciu siódmym od góry.
Kwitnąca jabłoń.
Następna. Bardzo lubię kwiaty jabłoni.
Szczerze mówiąc , nie mam czasu na pisanie porządnego posta. Temat jest, ale wymaga starannego opracowania.
Tylko księżyc był niezawodny. Świecił jak oszalały.
Pa:)

środa, 19 sierpnia 2015

"Goła Zośka" z Augustowa :)

Tak ją ochrzczono, "Goła Zośka".
Siedzi toto na kamieniu i przygląda się turystom.
Umieszczono ją przy Koziej Wyspie , na jeziorze Rospuda. W ubiegłym roku
jeszcze jej tu nie było. Gołej Zośki nie było, nie Koziej Wyspy.
Słońce świeciło ostro , szczegóły twarzy były niewidoczne w takim świetle.
Tył też jest zośkowy.
Wokół wyspy powbijali pale. Pewnie dla ochrony przed niszczeniem wyspy, jak i dla wygody kajakarzy.
Ujście rzeki Rospudy do jeziora Rospuda.
Uwielbiam te tereny.
Chociaż tego nie widać, wiem, że sporo tu ptaków, również drapieżnych.
Plaża miejska w Augustowie.
Można i tak:)
Płynął obok nas przez chwilę.
Wracamy do miasta.
Za zakrętem, czyli tuż, tuż, jest ujście Netty do jeziora Necko.
Kawiarenka na Netcie i skutery wodne.
Netta późnym popołudniem.
Krótki był ten pobyt w Augustowie. Zbyt krótki!
Pa:)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Jeszcze Hiszpania.

Nie da się pokazać wszystkiego na raz. Wiele ciekawych szczegółów umyka. Pokażę je teraz .
Wiem, nie wszystkich to ucieszy, ale wielu , tak.
Dziwna głowa przy drodze z Madrytu do Toledo. Obudowuje  maszt telewizyjny, prawdopodobnie.  Może on stoi za tą głową i widać tylko jego fragment?
To znajduje się na szczycie Pałacu Królewskiego. Jak widzicie, jest tam tego znacznie więcej.
Pokazuję teraz te szczegóły, bo mam w planie bardzo ciekawy post. Napisanie go rzetelnie, wymaga sporo czasu.
Wieża kościoła w Walencji, przy placu , który ostatnio pokazałam.  Większość wież jest strzelista, ta przeciwnie.
Ciekawe zdobienia kamienicy.
O to mi chodziło.
W miastach i miasteczkach Hiszpanii, można spotkać uliczne źródełka wody. Nie wiem , czy to faktycznie źródełka. Dostęp do wody w tym kraju musi być nieograniczony. Zwłaszcza latem.
Zbliżenie. Tego typu urządzenia, można spotkać wszędzie, w każdym mieście.
Pomiędzy końcami szpad, umieszczone są głowy ludzkie i to z ust tych głów leci woda. Przypuszczam, że po uruchomieniu ustrojstwa małym przyciskiem z boku.
Jest zaznaczony strzałką.Teraz się przyjrzałam.
Azulejo. Konkretnie, nazwy ulic wykonane taką techniką.
Nie wiem czyj lub czego to jest pomnik.
Zbliżenie.
Niestety, jak to u nas w Polsce bywa, w wyszukiwarce jest wszystko, poza tym co powinno tam być.
Na razie kończę.
Pa:)
P.S. To Anioł Stróż Walencji.

piątek, 14 sierpnia 2015

Dziwna karta.


Stara karta do telefonu komórkowego, odmówiła współpracy.
W salonie firmy w której mam telefon kupiłam nową, na którą skopiowano mi mój numer jak i wszystkie te, które na niej były. Czyli moje telefony kontaktowe, do rodziny i znajomych. Wszystko było dobrze do wyczerpania się baterii telefonu. Po ponownym naładowaniu, karta nie działa. W żadnym z posiadanych przeze mnie telefonów też. NIC ! Wyświetlacz jest czarny!
Mam znowu udać do salonu i dostać nową kartę. Ciekawe czy dostanę ją czy będę musiała kupić ponownie? Palce sobie podeptałam już za pierwszym razem.
Odechciało mi się telefonu komórkowego.
Mam tego dość!
Szlag mnie trafia jak o tym pomyślę, w dodatku pogoda jest idealna, słońce świeci i jest gorąco. Podróże po Warszawie wcale mi się nie "uśmiechają" !
I to by było na tyle.
Pa:)

P.S.
Żadnego zdjęcia "komórki" nie mogę tu umieścić, rysować jej też mi się nie chce!

wtorek, 11 sierpnia 2015

Czasem, przypadkiem, coś ciekawego można zobaczyć.

Trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Plac, na którym nas zostawiono, był dość spory i był to plac dla ludzi. Wyłącznie!
Czasem odbywały się na nim "Sądy wodne". Własnie tego dnia, miał się zebrać taki trybunał. Niestety, nie zobaczyliśmy tego dziwnego zwyczaju, bo trzeba było przemieścić się dalej.
Sądy wodne odbywały się, mniej więcej, koło tego kościoła.
"Trybunał Wodny w Walencji[1] (hiszp. El Tribunal de las Aguas de la Vega de Valencia) – trybunałrozstrzygający kwestie związane z dostępem i wykorzystaniem zasobów wodnych w regionie Walencji na obszarze Vega de Valencia. Złożony z 8 wybieranych członków, reprezentujących interesy prawie 12 tysięcy mieszkańców terenów nawadnianych przez system irygacyjny rozprowadzający wodę z rzeki Turii. Najstarsza instytucja wymiaru sprawiedliwości w Europie.
W 2009 roku Trybunał Wodny w Walencji wraz z Radą Mędrców w Murcji został wpisany na na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO[2] ".   
To z Wikipedii !

Zanim jednak przemieściliśmy się dalej zobaczyłam coś, a właściwie kogoś, innego.
Śliczną, młodziutką dziewczynę, ubraną w tradycyjny strój miejscowy.
Ten brodaty stwór, to fotograf. 
Przylepił się do niej jak mucha do miodu.
Dziewczyna widziała, że robimy jej zdjęcia i ślicznie na nas spojrzała. Jest zdjątko z gołąbkiem. Ten w okularach, z naszej wycieczki. Chyba niczego nie zauważył. Parł do przodu jak taran. Wszedł mi w kadr.
Na placu była też fontanna.
 Piękne to wszystko.
Kręcący się po placu ludzie, stale pchali mi się w kadr. W końcu machnęłam na to ręką. Zrobiłam co mogłam. Lepiej nie będzie.
Gołębie też dopisały. Było ich tam sporo, ale były jakby nieco inne niż nasze, polskie.

To tyle.
Coś mi się robi , gdy mam napisać tu cokolwiek. Ogromne odstępy między kolejnymi rzędami liter czy fotografiami. Nie wiem jak sobie z tym poradzić.
Pa:)