Pierwszy dzień Świąt , roztopy, woda na lodzie to nieciekawa propozycja na Święta. Jednak urok ma.
Ptakom jak zwykle udało się "wejść w kadr".
Gdy zobaczyłam dziś tę srokę, przypomniałam sobie psa sąsiada, bernardyna pełnym pyskiem. Sąsiad przeciętnej postury, pies zgodnie z właściwościami swej rasy, olbrzymi. Byli tam, niedaleko tych srok, zdjęcia jednak nie zrobiłam, bo mnie zatkało. Psisko rozwaliło się na resztkach śniegu i rozkoszowało chłodkiem, pan stał nad nim..... i nic nie mógł zrobić. Pies, zapewne wybrudzony w tej mazi zwanej topniejącym śniegiem, wrócił do domu. Ruszyć go z tego śniegu mógł dźwig ewentualnie "Superman".
Nieco później Słońce niby się pokazało.
Tu już nieco lepiej wygląda, bo chmur jakby mniej.
Było tak.
Przyjrzałam się dokładniej. Są , jak byk.
Oczy zimy!
Pa:)