Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

poniedziałek, 28 lutego 2011

Myra




Antalya założona w II w.n.e. przez króla Anteusza, leży nad brzegiem morza Śródziemnego. Objęłam palmę i zakochałam się w tym kraju. Tam wszystko jest proste. Pewnie to tylko odczucia turystki. Ale co tam:)  Obudziliśmy sie w Hotelu "Sea Life" i zaczęła się podróż:)Ruszyliśmy rano, do kościoła św. Mikołaja.  Góry Taurus schodzą do morza ostrymi klifami, wygląda to przepięknie.

Góra Olimp, spowita chmurami, z lewej strony latarni,  ma ponad 5000 metrów:)))
Dojechaliśmy do Myry, gdzie znajduje się ten kościół. Wybudowano go w 150 roku. Jak zwykle leży koło niego wioska, czy miasteczko i koncentruje się tam życie.
Stara posadzka.   Często robiłam zdjęcia dziwnych rzeczy, żeby uchwycić upływ czasu.

To podłoga, a właściwie mozaika na podłodze.
 To próg.
 Rejestrowałam takie dziwne rzeczy, jak wytarte stopami ludzi progi. To powtarza się na wielu fotografiach. Obsesja jakaś czy co? Mam hopla na tle upływającego czasu , jak i historii z tym związanych.Mam nadzieję, że mi to wybaczycie:)))

Tak się zaczęło:)



 No i się zaczęło. Pominę czas przygotowań i załatwiania formalności z oczywistych powodów.
W końcu polecieliśmy do Turcji!

Fot. nr 1. Widok z okna samolotu, okolice , chyba, Morza Czarnego.
Fot. nr 2. To pierwszy widok Morza Śródziemnego.
Fot. nr 3.  Foyer hotelu "Sea life".
Fot. nr.4   Morze Śródziemne, plaża w Antalyii:)

Lot, jak lot. Wszystko odbyło się szczęśliwie.Zakwaterowano nas w hotelu "Sea Life", przy ulicy oddzielającej plażę od miasta. Czyli , faktycznie, 50 metrów od morza Śródziemnego.
Wszystkie hotele, w których przyszło nam mieszkać były pięciogwiazdkowe. Czyli świetne.
Jest  6.17, nie mam  weny do opisywania wszystkiego. Pogoda w Warszawie mnie dobija.
C.d.n.

czwartek, 17 lutego 2011

Postanowiłam go skopiować. ***


 Mieć nadzieję możesz,
ale to Ci powiem,
że grzybowy dyro
przybędzie powozem.

Powóz będzie śliczny,
konie mechaniczne,
wiadomo ,u dyra
"zwierzęta" to liczne.

Bedziesz miała przegląd,
tych klechów grubiutkich
w których skromne życie
wierzą tylko głupki.

Wierszyk ten , napisałam wczoraj na blogu Ewy.  Dziś uznłam, że mogę go wkleić u siebie, bo lubię takie prześmiewcze utworaski.

środa, 16 lutego 2011

Nie mam głowy do pisania;)))




Dwa dni temu, godzina 9.30-10.00
Moją szczególną uwagę zwróciły ostre cienie.

Nie mam teraz czasu na pisanie wierszy, a spod palców samo z siebie nic nie wychodzi:(
Mam nadzieję, że jeszcze coś przed wyjazdem napiszę. Na razie nic na to nie wskazuje.

Chyba się trochę pomyliłam,
myślałam, że wena mnie odeszła.
A ona jest i ciągle czuwa,
bym nie trafiła "na dno piekła".

Wszystko związane z pakowaniem,
jak zwykle jest na mojej głowie.
Jak to jest w domach innych ludzi,
niech mi to ktoś nareszcie powie!

sobota, 12 lutego 2011

Idzie wiosna.



Jeszcze nie odeszła,
jeszcze wciąż się trzyma.
Pokazała swe pazury,
zima.

Śniegiem naprószyła,
mrozem pogroziła.
I uparcie wciąż się trzyma,
zima.

To ostatnie jej podrygi,
niech wyhula się złośnica.
Słońcu jednak już nie sprosta,
idzie wiosna.

Poczekamy jeszcze troszkę.
Przetrzymamy zimy harce.
Bo i tak wiadomo przecież,
że się zima skończy... marcem.

piątek, 11 lutego 2011

Takie spojrzenie;)


Jeszcze nieśmiało, cicho, powoli,
idzie ktoś do nas, już się gramoli.
Niezgrabnie wprawdzie mu to wychodzi,
lecz niestrudzenie właśnie nadchodzi.

Jest wiele oznak tego nadejścia.
Gdzieś małe pączki gałęzie pstrzą.
Stopione śniegi już obnażyły,
brudne ulice i kupę psią.

Deszcz popaduje niezamówiony,
dziwne zjawisko to zimy tej.
Wciąż jeszcze drepczą szwedzkie gawrony,
lecz one znikną z ulicy mej.

Bo w końcu przyjdzie, po wielkim trudzie,
zmęczona jeszcze długą wędrówką.
Zacznie się mościć w tym polskim brudzie,
porządki zrobi starą makówką,

Drzewa obsypie listowiem drobnym,
nieśmiała zieleń zakryje brud.
Wiosny forpoczty, zapachem słodkim,
zakryją także sterty psich kup.

WIOSNA  IDZIE !!!

sobota, 5 lutego 2011

Słowotok. ***


Kempa Beata, Beata Kempa,
Marzena Wróbel, także przejęta.
PiS cała w wypiekach stoi,
patrzy, czy ktoś się ich jeszcze boi.

Obie kobiety ze słowotokiem,
weszły do sejmu stanowczym krokiem.
Weszły , usiadły, zaczęły gadać.
Gadają dotąd, narody siadać!

Na każdy temat, o byle czym.
O tym co kiedy, i kto, i z kim.
One wszak wszystko wiedzą najlepiej,
a perorują jak "baby" w sklepie.

Jest jeszcze jeden ze słowotokiem.
Za erudytę uchodzić chce.
Lecz prawda jemu wychodzi bokiem,
wali lapsusy, chce czy też nie.

Jadłem kolację,
zawsze mam rację,
kota Alika uwielbiam też.
Połykam  prochy,
więc stroję fochy.
Stoję gdzie zechcę,
a czasem nie.