Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

sobota, 31 lipca 2010

Takie życie!

Bo jedzenie jest dobre na wszystko!

Niewdzięcznością mnie dziś nakarmiono. Zostanę tu, gdzie moje miejsce. U siebie.Nikt mojego bloga nie czyta. Trudno. Popiszę sobie dalej.
Przepis może być, na "kopytka"?
0,8-1 kg ziemniaków ugotowanych i zmielonych (Irga).
1 jajko
2 łyżki mąki ziemniaczanej
30-40 dkg mąki pszennej, może być że więcej.
Do ziemniaków dodać jajko, mąkę ziemniaczaną i trochę mąki pszennej, wygniatać, sukcesywnie dosypując mąkę w razie potrzeby, aż ciasto przestanie kleić się do rąk.
Szybko wałkować w rulonik i kroić skośnie.
Gotować w osolonej wodzie. Gdy wypłyną, gotowć jeszcze 1-1,5 minuty.
 Kopytka trzeba robić szybko, nie przerywać pracy. Każda przerwa powoduje "płynięcie" ziemniaków , a co zatem idzie konieczność dosypania mąki, no i dalej ,twarde kluski.
Można też robić bez mąki ziemniaczanej. Można wszystko, jak to z przepisami bywa.

piątek, 23 lipca 2010

Nasz Antoni! ***

Bo Antoś lubi być na portalach,
No i w gazetach, niestety.
Taki charakter, być na widoku,
To są Antosia zalety.

Mówi, by mówić, androny klepie
Im więcej klepie, tym lepiej.
Biją mu brawo, klepią po pleckach,
Sam prezes ma się też lepiej.

By zadowolić swego prezesa
i by połechtać w nim próżność.
Sam Antoś nie wie, co by tu jeszcze
Powiedzieć.... a kurczę, gówno!

wtorek, 20 lipca 2010

Punkt trzeci planu "B".

Punkt trzeci, to Zespół do wyjaśnienia katastrofy w Smoleńsku. Znamy już pierwszy wniosek (bez czytania dokumentów): To rząd zawinił. Ha, ha, ha. To było do przewidzenia. No bo kto? Lech przecież niewinny, niech mu ziemia  i.t.d.
Można pokusić się o następne  wnioski. Udział Macierewicza, największego poszukiwacza spisków, już nam je zapewni.
Nawet nie śmiem napisać tego co ten "przenajświętszy" wymyśli. Dziecko dostało nareszcie upragnioną zabawkę.
To będzie "Największy spektakl nowoczesnej Europy".
Za granicą już się z nas śmieją. Ciekawe, kiedy się zdenerwują i wywalą nas z Unii Europejskiej, za głupotę. A raczej za nadmiar ciemnoty.

niedziela, 18 lipca 2010

Dziwne! ***

Coraz więcej ludzi wątpi w poczytalność prezesa. Coraz więcej osób kwestionuje jego stan zdrowia. W świetle ostatnich jego wystąpień, jest to wysoce uzasadnione. Nawet jakaś osoba (nie pamiętam kto) przytaczała opis diagnozy danej "jednostki chorobowej". Przykre, że osoba poddana takiej diagnozie, ciągle ma jedno z pierwszych miejsc w życiu publicznym. Nie muszę przypominać, że diagnoza w pełni zgadzała się ze stanem faktycznym (?). Znak zapytania dlatego, że diagnoza odbywała się na odległość. Bywa różnie, każdy z nas ma w swoim życiu takie chwile, że musi kogoś pożegnać na zawsze. Potem jest  czas żałoby, czas pogodzenia się z nieuchronnym. Prezes sobie tego czasu nie dał. Cierpi z powodu straty brata. A skutki odczuwa cała Polska. Egoizm, bezmyślność?   Prezes, dla dobra swego zdrowia psychicznego i dla dobra Polski ,  musi  dać sobie czas na żałobę!!!  Bez względu na wszystko.

sobota, 17 lipca 2010

Marzenia prezesa cz.2. "Dynastia?" ***

Nikt by się tego nie spodziewał, bo i skąd. Wczoraj wreszcie prezes wyartykułował o co  w tym wszystkim, tak na prawdę,  chodzi. A otóż on chce zostać królem Polski. Nie do wiary, prawda? Powiedział coś takiego: Mnie się prezydentura należy po poległym bracie. Nie podobają mi się dwa słowa przez niego użyte "należy" i "poległym". Nic nikomu się nie należy, bo mamy demokrację a nie państwo dynastyczne. A czy jego brat "poległ" czy zginął w katastrofie lotniczej, to wyjaśnia prokuratura.  Pan prezes chce być Bogiem lub jedynym sprawiedliwym. Ani jednym, ani drugim  nie jest. Od samego "chciejstwa" jeszcze nic nikomu nie przybyło. I jeszcze pomnika dla brata chce i tablic pamiątkowych i pozostawienia krzyża przed pałacem prezydenckim. Dużo chce, a raczej wszystko. Minimalistą to on nie jest. Czuje się silny, bo za sobą ma Rydzyka i cały elektorat. Mam jednak nadzieję, że elektorat przejrzy na oczy, a Rydzyk po zdiagnozowaniu prezesa,  przestanie go wspierać. Chociaż "wariat wariatowi oka nie wykole". Miejmy nadzieję, że do powstania dynastii nie dojdzie, a nam pobyt prezesa w sejmie, odbije się tylko czkawką i będzie nauczką na przyszłość. Nie głosować na nawiedzonych i wariatów.
Mam nadzieję, że jednak jakoś to będzie. A nawet lepiej niż jakoś.

P.S. Prezes zachowuje się jak rozzłoszczone bobo, któremu odmówiono ulubionej zabawki.

czwartek, 15 lipca 2010

Chorzy z nienawiści. ***

Chorzy z nienawiści, z modlitwą na ustach i różańcem w dłoni. "Produkt" o.Rydzyka i radia Maryja. Dlaczego żaden z nich nie zapyta , kto stoi za plecami o.Tadeusza, poza kościołem? Do kogo w Ameryce Południowej  lata o.Rydzyk?  Tacy obrońcy wiary i jej symboli, tacy pobożni a tak bardzo nienawidzą innych ludzi.  Jestem nieposłuszna i w o.Rydzyka nie wierzę. Nie słucham  jedynie słusznego radyja, bo nie lubię demagogii i szczucia człowieka na człowieka. Chcę przypomnieć, że w Niemczech, w latach trzydziestych ubiegłego wieku, żył taki demagog. Jak się jego rządy skończyły- każdy wie. Nie chcę nikogo straszyć, ale jeśli będzie tak dalej, to niech właściciele gospodarstw agroturystycznych poważnie się zastanowią nad swoją przyszłością. Słodko im nie będzie.

15.07.2010r. godzina 12.07

wtorek, 13 lipca 2010

Marzenia prezesa. Plan "B". ***

Od dawna było wiadomo jaki będzie. Nie wszyscy go znali. Znała go tylko jedna osoba, no może dwie. Plan "B". Na wypadek, gdyby to nie prezes wygrał wybory. Podtytuł tego planu: "Jak utrudnić życie partii prezydenta". Albo geniusz albo szczęściarz , ten "nasz" prezes. Wymyślił , a teraz go konsekwentnie realizuje. Pierwsze miejsce zajmuje żądanie przeprosin. Co prawda, nikt nie wie za co. Ale żądać można, zawsze.
Na drugim miejscu plasuje się krzyż przed Pałacem Namiestnikowskim, czyli prezydenckim. Jak ważny to punkt, ostatnia dyskusja pokazała. Prezes na razie, prowadzi  2:0.  Co wymyślił jeszcze , nie wiem. Ale szum pozostanie na długo już po tych dwóch punktach jego planu.
Co do elektoratu PiS, tak wiernego i oddanego prezesowi.. Będzie hołubiony, dopóki będzie potrzebny, Gdy przestanie, pójdzie w odstawkę. Bo jak wszystko na tym świecie, jest dla prezesa jedynie narzędziem. Narzędziem do zdobycia władzy. Bo tylko WŁADZA się dla niego liczy. Dla jej zdobycia, warto poświęcić wszystko.
Przecież prezes jest podobny do brata jak lustrzane odbicie. Tamten umiał powiedzieć "spieprzaj dziadu", sądzę, że prezes jest taki sam. Razem się wychowywali, te same rzeczy im wpajano. Wiele się nie różnili.  Zresztą jeden i drugi umieli powiedzieć ludziom, zwłaszcza obcym (lub o obcych), bardzo "miłe" rzeczy.
Zobaczymy.

13.07.2010r. godz.19.55

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wolność słowa. ***

To stwierdzenie czysto teoretyczne. Rzeczywistość temu przeczy. Na FP był, dobrze się rozwijający, wątek o krzyżach. O przyczynach i słuszności  ich stawiania.(Czy też jej braku). Został usunięty, chyba przez moderatorów, w innym wypadku pozostałby ślad. A na FSK wszystko wolno. Gdzie my żyjemy?

Upał!

Będzie krótko. Hoja kwitnie u mnie już od dawna. Ale dopiero dziś poczułam, w tym rozgrzanym powietrzu, oprócz słodko orzechowej , również cynamonową nutę. Efekt jest niesamowity. Szukałam po kątach co tak pachnie . Coś mi się rozsypało jak mnie nie było? Samo tak się...rozsypało?  Nie mogłam uwierzyć jak już odkryłam źródło zapachu. Bajka, jaki on piękny. Ciekawe jaki "zapach" ma ojczyzna tych kwiatów a właściwie rośliny?
Ale od dziś wiem, że upał w moim mieszkaniu pachnie "słodko-orzechowo-cynamonowo".

Napisane we wtorek, 12.07.20210r. godz.18.24

niedziela, 11 lipca 2010

Coś na czasie.

Postaram się umieścić tu dwa przepisy.
Placki z jabłkami (lub innymi owocami) i  troszkę nietypowy "sernik na zimno z malinami".
I.
Placki "idą" na pierwszy ogień. I nie mogę podać dokładnych proporcji, bo ich nie znam, bo zależą od wielu czynników. Robię je "na oko".
Zsiadłe mleko ok 1/2 litra, do tego mąka.  Wymieszać "miotełką"  do konsystencji gęstej śmietany . Pozostawić przynajmniej na 1/2 do 2 godzin.
 Dodać jajko, troszkę soli i jeśli trzeba ( bo ciasto przez te 2 godziny gęstnieje) dolać jeszcze mleko. Można do takiego ciasta dodać pokrojone drobno jabłka (najlepsze  papierówki),   lub inne drobne owoce w skórce, jak np. porzeczki.  Smażyć na gorącym tłuszczu np. oleju ryżowym lub choćby jakiejś margarynie. Posypać cukrem pudrem.  Nie tłumaczę, że kładzie się to surowe ciasto z owocami łyżką na patelnię, bo chyba każdy to wie.
Z tymi innymi owocami  chodzi o to, żeby nie puszczały od razu soku. Dlatego najlepiej wypadają jabłka, ale robiłam  też z porzeczkami i jagodami. No i w praktyce zużywam ok 1 l mleka i 2 jajka, bo porcja podwójna. Dzieciaki wyjadają spod ręki, zanim placki ostygną.
II.
To deser malinowy , zwany "sernikiem na zimno z malinami..
2 opakowania malin
3 serki waniliowe ( u mnie są "ROLMLECZ" 200 g)
2 galaretki rozpuszczone w 1/2 litrze wody.
Wymieszać rozpuszczoną i wystudzoną galaretkę z serkami. Dołożyć do tego maliny (przebrane i opłukane). Delikatnie wymieszać ( ale "utopić" te maliny, żeby nie wypływały, serkowa mieszanina musi wypełnić maliny). Wlać do tortownicy lub salaterki, lub do czego jeszcze się chce.Wstawić do lodówki.
Gdy się zetnie, zalać wierzch następną galaretką już normalnie rozpuszczoną w 1/2 litrze wody (czyli trzecią). Wstawić do lodówki, do ścięcia galaretki. Można nie dawać na wierzch galaretki , tylko przybrać ten deser bitą śmietaną.
Właściwie wykończenie tego deseru jest rzeczą dowolną. Można zrobić co się chce.
Podałam te przepisy teraz, bo lato gorące się zrobiło i mogą się przydać.

wtorek, 6 lipca 2010

Bitki moich prababek.

Oczywiście mam na myśli potrawę a nie czynność.
Dokładnych proporcji nie podam, bo to przepis od dawna w rodzinie . Ale wiem jak się je robi.
Tak na oko , to 1/2 kg mięsa wołowego.
1 cebula zeszklona
sół, pieprz w ziarenkach i kostka bulionu (kiedyś były to sześcianiki  "Winiar", ciekawe co dodawali zanim powstały ), nie rosołowa.
Mięso pokroić na niezbyt grube plastry. Bitki można robić prawie z każdego mięsa.
Potłuc to mięso dokładnie tłuczkiem , obtoczyć w mące , usmażyć na ciemnozłoty kolor. Przekładać, te już usmażone bitki, do garnka i zalać zimną wodą. Dodać cebulę i przyprawy, czyli pieprz w ziarenkach, liski bobkowe (zwane Laurowymi), sól.  Można zebrać na widelec przypaloną mąkę, ale nie tłuszcz.Ale najlepiej żanej starzyzny! Potrawa traci smak. Niektórzy członkowie mojej rodziny dziwili się, że im te bitki nie wychodzą  jak powinny, wiem dlaczego-dodawali tłuszcz ze smażenia bitek, a tego się nie powinno robić.
No i dusić to genialne danie do miękkości.
Niewiele mięs nadaje się na taki eksperyment, są za suche. Najlepiej wypada wołowina.Niestety.
Taka pra-nie wiem  ile razy- babka , przekazała ten przepis  mojej mamie, a mama mnie.Już widzę, te tabuny protestujących!
W każdej rodzinie jest taki przepis, wszystkie są podobne.

sobota, 3 lipca 2010

Stagnacja przedwyborcza. ***

Ponownie nas ubezwłasnowolniono. Nie z naszej winy. Jesteśmy ciągle jak dzieci we mgle.Nawet nie to. Ubezwłasnowolniono nas a'priori. Tak jesteśmy traktowani przez wydawców różnych łączy. Banda kretynów. Za takich nas mają.
Szkoda słów.
  Adasiu, dla Ciebie.
Lane kluseczki:   jedno jajko i jedna łyżka mąki. Wymieszać i  tyle. Można lać je na cokolwiek. Na zupę pomidorową, na rosół, na mleko i na co jeszcze chcesz.
 Są świetne.


P.S. To przepis siostry mojej teściowej.:-))))))))))

 Napisane 03.07.2010, godzina 08.24

piątek, 2 lipca 2010

Dwie Polski. ***

Historia tego podziału sięga ponad  dwustu  lat .  Jest to historia Polski, historia rozbiorów. Część wschodnia zawsze przypadała Rosji.  Ciągle feudalnej i konserwatywnej. Brak wykształcenia był normą, bo ciemnym ludem łatwiej rządzić. I zachodnia Polska, mimo trudności ciągle się rozwijająca, uprzemysłowiona , uporządkowana, no i wykształcona. Trudno się spodziewać, że w ciągu 20 lat coś się radykalnie zmieni. Rządy ZSSR  miały wpływ na Polskę. Zbyt wiele nie można było zrobić. Trwaliśmy. Teraz dopiero coś zaczyna się  "ruszać" , ale lat trzeba aby zmiany były widoczne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o mentalność ludzi.  Piszę to, bo denerwują mnie zarzuty, że te dwie Polski ciągle istnieją i wychodzi na to, że są "zasługą" obecnej ekipy rządzącej. A jak mają nie istnieć? Wolni naprawdę , jesteśmy dopiero od dwudziestu lat.
Myślę, że  powinniśmy zadbać o lepszą jakość życia ludzi w Polsce wschodniej nie niszcząc jej zasobów przyrody, unikalnych w skali Europy.

Napisano w piątek, 02.07.2010r.godzina 09.08