Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

piątek, 30 grudnia 2011

Na Nowy Rok :)



 Wszystkim czytaczom mojego bloga, życzę szczęśliwego 2012 roku!
 Samych radości , wielu uśmiechów  i zdrowia:)))

Z ostatniej chwili. Jest sobota, 31 grudnia 2011r. godzina 11.05  .
Właśnie zaczęły padać ptasie pióra, czyli śnieg  monstrualnej  wielkości. Zdjątka pokażę!

 Pewnie zaraz stopnieje;( A może nie?

środa, 28 grudnia 2011

Metoda zastępcza. ***



Po co komu eutanazja?
Kiedy Ministerstwo Zdrowia
wzięło sprawy w swoje ręce,
nikt się teraz nie "uchowa".

Po co tracić prestiż , honor
łamać słowo dawno dane.
Wystarczy rencistom zabrać
lekarstwa im przepisane.

Wystarczy podwyższyć cenę
na lek co przy życiu trzyma.
Kilka tygodni wystarczy
a emerytów już "nima".

Pieniążki zostają w kieszeni.
Kłopotów już brak, ambarasu.
Ciekawe co będzie gdy kiedyś
i rządzącym nie wystarczy już czasu.
Na życie.

wtorek, 27 grudnia 2011

Moja pasja (?)

Spokoju mi to nie daje. Co nią jest?  Polityka?  Zwiedzanie? Może robienie zdjęć chmurom i wschodom oraz zachodom słońca?  Może jest nią zupełnie coś innego, coś o czym nie pisałam, albo napisałam zbyt mało ?
Interesuje mnie Świat , ludzie nieco mniej. Stanowią jednak część tego świata jako jedno z ogniw w łańcuchu ciągłej ewolucji gatunków.
Pozostało mi jeszcze trochę zdjęć, pięknych wschodów i zachodów słońca.
 Najpierw rozpalił się czerwienią horyzont.


Niebo rozjaśniało się coraz bardziej.
Po czym zaczęło wszystko przygasać.
Wstał dzień.
Ten spektakl miał miejsce 21 grudnia tego roku. Zachód słońca też był bajeczny:)
 Pa:)

piątek, 23 grudnia 2011

Święta:)

 

Wesołych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, życzę wszystkim moim gościom!
Ozon

czwartek, 22 grudnia 2011

Gdzie się podziały "śledzie z beczki" ?



Dawniej śledzik, jak przystało,
siedział sobie w beczce śmiało.
Nie za duży, nie za mały,
na przekąskę doskonały.

Dziś prawdziwych śledzi nie ma,
sprzedawane- czysta ściema.
Wszystko w ręku się rozłazi
jak coś zrobić z takiej mazi?

Niech ktoś teraz wytłumaczy,
co to wszystko znaczy ?
Gdzie te śledzie się podziały?
Może wzięły urlop mały?

Czas mi się skończył. Do pracy, rodacy:)))
Faktem jest, że obecne śledzie to już nie to!

środa, 21 grudnia 2011

Idą Święta:)))

Święta malowane,
święte świętowanie.
Za oknem latarnie
świecą nieprzerwanie.

A w świetle latarni,
Mikołajek święty.
Chodzi po ulicy,
rozdaje prezenty.

Dzieciom na uciechę,
żeby nie płakały,
żeby swoją radość
w sercu zachowały.

Przygotowania do Świąt w pełnym toku. Jest co robić :)))

wtorek, 20 grudnia 2011

Czwartkowy zachód słońca ;)

15 grudnia 2011.
Zachody słońca są różne, można też na nie różnie patrzeć.
Kilka zdjątek będzie :)))
Ten front na horyzoncie  nie wróżył nic dobrego. Jak się okazało przyniósł wichury. Jego następstwa pokazałam w poprzednim poście;)))

niedziela, 18 grudnia 2011

Niedziela po "halnym";)))

Jeszcze  wiało, ale wyraźnie coś się zmieniało. Wiatr przeganiał chmury w sporym tempie, fundując nam co chwilę wspaniałe widoki. Niebo nabrało charakteru obracanego w ręku kalejdoskopu.
Zdjęcia zrobione po godz. 7.00 rano.
Spojrzenie w prawo.
w lewo.
Znowu na wprost. Od pierwszych zdjęć upłynęła może godzina?
Wszystko przelatywało przed oczami w szalonym tempie.
To mi przypomniało "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", czy coś w tm rodzaju ;)
Cały ten spektakl trwał 2-3 godziny. Mnie takie widoki urzekają, są ciekawe kolorystycznie i pod względem kształtów chmur oraz towarzyszących temu zjawisk ze Słońcem w roli głównej:) Przez cały dzień, do zmierzchu, utrzymywała się na horyzoncie różowo - pomarańczowa poświata. Nie wiem co to było. Pewnie jakiś efekt  "specjalny".
Druga strona, czyli północ, już nie przedstawiała się tak ciekawie. Pewnie i tak wiecie dlaczego:)))

sobota, 17 grudnia 2011

"Halny " w Warszawie;)

Jeszcze wczoraj , po południu było w miarę ładnie.
Chmur było sporo, ale słońce czasem błysnęło.
Wieczorem zaczęło potężnie wiać i rano nie został ślad po popołudniowej pogodzie. Około godziny 7.00 wyglądało to tak.
Wiatr pędził chmury bardzo szybko i widoki zmieniały się z chwili na chwilę.
Potem musiałam wyjść. Wzięłam jednak aparat i to było doskonałe posunięcie. Na ulicy znacznie więcej widać.
Ten widok mnie zachwycił. Sama groza:))) To spojrzenie na  północ.
A to na południe. Dziwna ta chmura na "końcu ulicy".
Tu byłam rano. Naprzeciwko, czyli za moimi plecami ,  jest kościół.
Oto on.
A to startujący z lotniska Okęcie, samolot. też w chmurach:)
Czy rodzice tego gołębia wiedzieli co im się wykluje?
Musiałam Wam pokazać dzisiejsze chmurzyska. Chwilami były przepiękne i jednocześnie budziły grozę.
Koniec:)))