Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

środa, 29 lutego 2012

Droga do Serik;(

Koszmar to był.
Spacerowaliśmy po pustej miejscowości wypoczynkowej, gdzie zimą umiera się z nudów.  Wiedzieliśmy już gdzie są i jak wyglądają przystanki komunikacji miejscowej.Skąd wiedzieliśmy? Snując się oglądaliśmy ten współczesny "wynalazek" przewidujących Turków - miejscowość letniskową. Oglądaliśmy prawie wymarłe osiedla domków do wynajęcia t.z.w. Hotele.  Wszystko nowiutkie, wybudowane niedawno, co było widać.
Zobaczyliśmy coś , co mogło być przystankiem i było. Ławeczka, z boku coś pionowego, jakby osłona od wiatru i tablica informująca o godzinach odjazdu(?) i  miejscu docelowym.  Na szczęście dla nas, Turcy porzucili  w ubiegłym stuleciu swoje pismo robaczkowe, wiedzieliśmy co czytamy. Czas przyjazdu  środka komunikacji był dość odległy, postanowiliśmy obejrzeć tę miejscowość w całości.  Kończąc ten niespodziewany, dość długi spacer, nagle natknęliśmy się na  "środek komunikacji  podmiejskiej". Machnęłam ręką i mikrobus się zatrzymał  , Nie na przystanku:)  Okazało się ,że tak to działa. Wsiadasz tam gdzie jesteś i wysiadasz tam gdzie Ci wygodnie. Gdyby tak to u nas działało:))) Wsiedliśmy, zapłaciliśmy i już byliśmy w drodze do Serik :)
Oddalaliśmy się od morza jadąc w głąb lądu. Po drodze wysiadali i wsiadali pasażerowie. Na takiej samej zasadzie jak my.
Robiłam zdjęcia, czemu nie. Jednak z racji drogi , którą jechaliśmy, robienie zdjęć było znacznie utrudnione.
Zaraz zobaczycie:)
Miejscowości przez które przejeżdżaliśmy leżały na terenie niby płaskim. Miejscami jednak było to coś okropnego. "Lekkie" pofałdowanie terenu  i dość gęsta zabudowa  tych starych miejscowości, sprawiały, że czuliśmy się jak na "roller coasterze". Dlatego te zdjęcia takie krzywe wyszły. Myślałam , że sobie zęby powybijam.  Ale czego się nie robi....
Mijaliśmy stare i rozsypujące się domy, sady pomarańczowe i cytrynowe, tunele foliowe i szklarnie.

Myślicie pewnie, że to już koniec drogi?  Pomyłka:)  Teraz droga gwałtownie skręci i "polecimy" w dół  , na  elegancko mówiąc, twarz !!!  Musiałam usiąść , bo bym wybiła w mikrobusie przednią szybę "swoją osobą" :(
Takie betonowe "koryta", jak to na pierwszym planie, ciągną się wśród pól. Stanowią latem , jak sądzę, urządzenie nawadniające.
Tu tuneli foliowych jest mało. Są jednak obszary tak gęsto pokryte tunelami i szklarniami, że widać je z samolotu ( i nie z wysokości 200 metrów).
Na razie;)))

poniedziałek, 27 lutego 2012

Jesteśmy na miejscu:)

Po wylądowaniu w Antalyi zawieziono nas autokarami do Bogazkent. Małej miejscowości, gdzie rolnictwo ma się świetnie. Hotele, jak to w Turcji, stały przy samej plaży. Miejscowość wypoczynkową pokażę. Teraz będą zdjątka;)
Prawie cała miejscowość tak wygląda. To też są hotele, ale innego rodzaju.  Jedynie samo centrum z kilkoma sklepikami i skwerkiem zapewnia jakąś "rozrywkę". Normalnego życia tam nie ma.
To skwerek, dalej są grajkowie.
 Po prawej stronie hotele. "Nasz" jest w głębi.
   Do wszystkich są bardzo wysoko usytuowane podjazdy, żeby "pańskie" nogi nie zostały skalane przez kałuże, lub coś innego. Na oko, to mniej więcej wysokość jednej kondygnacji.
"Centrum" tej miejscowości. Po obu stronach sklepiki z ciuchami, z butami, z czym kto chce. Jest nawet poczta , apteka i kantor.
Sklep spożywczy po prawej.  Byliśmy w nim dość częstymi klientami;)
 Chyba jakoś się rozkręcę i będę częściej pisała.
 Dla osłody kilka zdjątek będzie.
Już:)

sobota, 25 lutego 2012

Jeszcze w powietrzu.

Dalsze zdjęcia będą. Góry, góraski i górki. Całe stada górek:)
 Większość lotu jednak wyglądała tak.
Warstwa chmur na tych kilku tysiącach metrów zasłaniała cały widok!
 To już Turcja. Antalya!
Pa:)
Słucham teraz  literatury polskiej w wykonaniu  Kabaretu Moralnego Niepokoju. Już jestem zaniepokojona;)

piątek, 24 lutego 2012

Muszę zacząć od początku!

Wsiadaliśmy w Warszawie do pustego samolotu. Czyli przyleciał do Warszawy z Katowic, po opuszczeniu samolotu przez ostatnich pasażerów? Czarter to był. Kupy to się nie trzyma. Może przyleciał do Warszawy poprzedniego dnia z pasażerami. którzy opuścili samolot w nocy?  Nie podejmuję się tego zgadywać. Wyglądało to tak:)
Wczesny ranek, Okęcie. Stoimy przed terminalem czekając na odprawę. Wschód słońca wygląda pięknie. Tylko te dźwigi.
Za chwilę przejdziemy co trzeba i w końcu wsiądziemy do samolotu, który poleci do Katowic po następną grupę pasażerów.
Kołujemy po lotnisku, zaraz start:)
Już lecimy:) Lubię ten moment.
Oglądamy okolice Okęcia.  Jak również peryferie Warszawy.
Podróż w jedną stronę jest nieco inna niż z powrotem.
Do Turcji leci się stroną zachodnią, czyli: Może Czechy, na pewno Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, może kawałek Grecji, Bosfor i dalej wiadomo. Droga powrotna jest nieco inna. Ale o tym , potem:)
Tak dużą ilość zdjęć z lotu zawdzięczam pewnym dwóm  "drobiazgom". Pierwszy to dobra widoczność, drugi to miejsce przy oknie:)))  Bez nich , ani rusz:)
Oglądamy Warszawę i jej okolice z lotu ptaka.
Pojęcia nie mam, gdzie jestem:(  I tak całą drogę. Chyba, że znajdzie się miejsce tak duże, że da się rozpoznać , jak Bosfor.
I jeszcze Polska!!!
I już lądowanie w Katowicach:)  Powyżej jakaś kopalnia czegoś, odkrywkowa. Kamieniołom, kopalnia piasku , czy czego kto chce:)  Najlepiej , gdyby były to diamenty:)))
Jesteśmy.    Katowice, oczywiście;((( Musimy lecieć dalej:)
Reszta potem, bo nie daję już rady!


wtorek, 21 lutego 2012

Pierwszy dzień, i to co zobaczyłam:)

To widok z naszego okna. Poranek. Hotele zmienialiśmy jak rękawiczki.:) Antalya.
To miałam za oknem. Całe miasteczko jest w  rozbudowie.  Buduje  się hotele. Chyba wyłącznie:(
Turcy, to ludzie interesu. Wschodni świat.   BOGAZKENT!!! Miejscowość, w której stoi hotel.
Całe wybrzeże,  od Antalyii  na wschód, to pola golfowe i   ten Bogazkent!  i kilka innych po drodze.
Wszystko jest podporządkowane  jednemu bożkowi. Mamonie!!!
To skwerek  w centrum tej miejscowości.  Grajkowie z brązu. Czy "czegotam".
To pomnik zwycięzcy, Ataturka.  To on wprowadził nowy ład w Turcji.
To nocna panorama. W tle,  góry Taurus:)
Morze bywa przepiękne.
Zachód słońca.
Też jakieś wieczorne. To ciągle ten sam dzień. Czyli sobota , a może już niedziela?  Ustalę;)