"Jakoś", słowo uniwersalne. Jakoś leci. Jakoś się czuję. Jakoś było. Jakoś wytrzymuję. Jakoś, jakoś, jakoś. Nie chcę jakoś, chcę konkretnie, mocno i wyraziście. Czuć, myśleć, przeżywać. Życie powinno takie być, ciekawe, interesujące, "mięsiste. A nie letnia bawarka bez cukru. To tyle celem wytłumaczenia nazwy blogu.
Wiesz co? Ja już fajerwerków nie oczekuję. Cieszę się z tego, co mi dzień przynosi - i z tej chwili, która "jest w tej chwili". Wiem, że taka sama już się powtórzy. Łapię ją spontanicznie i idę dalej. Nie odwracam się za siebie i nie za bardzo patrzę do przodu. Staram się tylko wyciągać wnioski z własnych kiksów - żeby tak nie bolały. "Mięsiście" - to już przerabiałam - teraz marzy mi się subtelnie, z kwiatami, wierszami, niedopowiedzianymi do końca słowami...
OdpowiedzUsuńChociaż czasem... wiesz jak jest z tym starym piecem i diabłem :)
Gratuluję bloga i pozdrawiam. Będę do Ciebie zaglądać :)
Cieszę się z tego spotkania, nigdy w Ciebie nie wątpiłam . Wiele rzeczy i ja przerabiałam, co nie znaczy ,że już nie mam apetytu. Tak niewiele jest nam dane doświadczyć, chcę ile się da. Jak pewnie wiesz i ja zaglądam do Ciebie i Stanisława.
OdpowiedzUsuńDo miłego :-)))
Na stare lata zostanę Indianką ;) oni się niczym nie przejmują, huśtają pół życia w hamaku, przeskakują z chwili do chwili leniwie i bez pośpiechu ...
OdpowiedzUsuńnie wiedzą co to dzień, tydzień, godzina ...
a czas im krązy w kółko a nie ucieka ...
Cześć! Od dziecka o tym marzyłam. Zostać indianinem. Jakie ja sztuki wymyślałam, żeby to marzenie się ziściło. Byłam najlepsza w zabawie w podchody (nocą na koloniach),w chowanego, właziłam na drzewa. Im wyższe tym lepsze. Całe dzieciństwo "przeindianiłam". Później się okazało, że jednak jestem sqwo i indianiNEM nie mogę zostać. Cieszę się, że tu wpadłaś. Życie nie jest jednak takie złe. A hamak, latem na wakacjach godzinami....
OdpowiedzUsuń