Pobyt w Kapadocji ma się ku końcowi. Już ostatni dzień i wyjeżdżamy.
Po zwiedzeniu kościołów obejrzeliśmy mieszkanie w tufie, jakieś
drobnostki, niemiłosiernie kręte uliczki. Następnego dnia, powrót.
Nawet narzędzia.
Nie wiem do czego to mogło służyć.
Obok jest wejście. Nad oknem wisi skórka jeża. Komu on przeszkadzał?
Taki widok wcale mnie nie zaskoczył.
Palenisko, stoły. Coś w rodzaju pomieszczenia ogólnego.
Jedziemy dalej. Krajobrazy jak zwykle, urzekające.
Małe
miasteczka z długą historią. Uczennice wracające ze szkoły. Spotkaliśmy
je, gdy odłączywszy się od odpoczywającej grupy, poszliśmy na
poszukiwania sklepu. Pytaliśmy je o drogę:)
Nie ma skrawka równego terenu, wszędzie górki i "dołki". W głębi, po środku zdjęcia, jest wlot w uliczkę wykutą w tufie.
To właśnie ta. Najprawdopodobniej leży niżej , niż miejsce z którego ją fotografuję i skręca w lewo. "Oglądacza" lewo.
Spojrzenie w prawo i jest wulkan.
Nazywa się Erciyes. Czyż nie jest piękny? Ma ok 4000 m wysokości.
Refleksy
na szybie zepsuły mi zdjęcie. Mimo to, chciałam Wam pokazać jak trudne
miejsca trzeba było pokonać. Czasem miałam wrażenie, że autokar albo
się złamie, albo spadnie, bo nie da rady przejechać.
Ta jest już prosta, ale spadek ma;(
Na koniec niespodziewany gość na jakimś postoju. Wracamy do hotelu. Następnego dnia droga powrotna do Antalyi.
Pa:)
Ozonku piękny ostatni dzień w Kapadocji. Gość znajomy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie bardzo. Wróbel to nie jest . Podobny, ale mniejszy i bardziej pękaty, jeśli można tak to określić. Atlasu ptaków Azji nie posiadam;)
UsuńPogoda była faktycznie wyjątkowa. Nie było tylu chmur.
Pozdrawiam:)
...bardzo przestrzenne te domostwa...a światła pięknie Ci zagrały, na pożegnanie?!
OdpowiedzUsuńŚwiatła zagrały, bo chmur nie było.
UsuńMiasteczko było położone, jak już pisałam, na bardzo nierównym terenie ze spadkiem w jedną stronę. Przemieszany tuf z nową zabudową. Widoki fantastyczne, zwłaszcza widok wulkanu. Tam kupiłam herbatę, a że nie szłam samotnie to sklepikarz zarobił jak nigdy. Tyle, że "do" szliśmy z górki, a powrót niestety odwrotnie.
W Turcji uczniowie noszą mundurki i wygląda to bardzo schludnie, w przeciwieństwie do Polski.
Pozdrawiam:)
...wulkan jest cudowny...jak nierealny-realny :)
UsuńA jest ich więcej:))) To rejon styku kilku płyt tektonicznych, "wulkanów tam jak mrówków". Na razie uśpionych, na szczęście. Jedno leciutkie trzęsienie ziemi tam przeżyłam. Niesamowite uczucie.
UsuńPa:)
...leciutkie czyli...?
UsuńByłam nad Morzem Śródziemnym, a trzęsienie było bardzo daleko, jednak i ja je poczułam. Siedziałam na łóżku i coś szyłam. Nagle poczułam jakby ktoś przeciągnął mi ręką po plecach. Dziwne. Dopiero po jakimś czasie dotarła wiadomość o trzęsieniu ziemi gdzieś u Kurdów, czyli daleko. Resztę Ci napiszę.
Usuń...ok!
UsuńDla mnie to zawsze jest najtrudniejszy dzień, żeby nie powiedzieć najgorszy dzień wycieczki kiedy trzeba myśleć o powrocie do domu, a jeszcze tyle ciekawych miejsc jest do zobaczenia w okolicy. Ciekawa relacja, pięknie nam to wszystko pokazałaś. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie było tak źle , bo był to ostatni dzień W KAPADOCJI :))) Wycieczka jeszcze się nie skończyła.
UsuńPozdrawiam:)
Osobiście drażniło mnie pomieszanie stylów ale ogólne wrażenia i mam tutaj na myśli fragmenty ulic oraz widoki wulkanów, skał itd. na plus!
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
Rozumiem, że masz na myśli pomieszanie stylów tam, w Kapadocji.
UsuńLudzie muszą sobie jakoś radzić.
Pozdrawiam:)
Wspominam Turcję dzięki Tobie i zaraz mi cieplej i milej. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeraz zastanawiam się nad następnym wyjazdem. Pewnie znowu do... Turcji:)))
UsuńPozdrawiam:)
Niesamowita ta Kapadocja!
OdpowiedzUsuńAle wróbelki są takie same jak u nas.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Ale to przecież nie jest wróbelek i nawet nie wiem co to jest za ptaszek.
UsuńPozdrawiam Jolu:)
:)) pięknie...
OdpowiedzUsuńFakt! Nadspodziewanie pięknie, chociaż zdjęcia z autokaru nie są najlepsze.
UsuńPozdrawiam:)
Wulkany występujące w Kapadocji robią wrażenie. Eryciyes, Hasan Dagi czy Dago są ciągle ośnieżone, te pomniejsze pokryte są tufem. Masz rację. Jest ich tutaj mnóstwo. Śpią sobie smacznie...
OdpowiedzUsuńNie tak dawno pożegnałaś Kapadocję i Turcję...a już za nimi tęsknisz i miło wspominasz.
Ty już nie przesadzaj, że złą jakością zdjęć z autokaru.
Gdy robię zdjęcia z samochodu, to zawsze mi wychodzi lusterko boczne, albo góra deski rozdzielczej...Czasem nie ma możliwości zatrzymania się a widzę coś wyjątkowego, robię zdjęcie a i tak go nie wykorzystuję. Jest po prostu fatalne.
Serdecznie pozdrawiam:)
Lubię Turcję, bardzo ciekawy kraj. Odkąd postanowili przystąpić do UE, chyba się bardziej otworzyli na gości. Kuchnię mają świetną! Zabytkami są zapchani po czubek nosa. O dziwo, mimo iż to nie ich zabytki, dbają o nie.
UsuńNa zdjęcia narzekam, bo nie takie powinny być, ale innych nie mam. Na takiej wycieczce naprawdę trudno o dobre zdjęcia.Bo albo pogoda nie taka, albo miejsce jest "niefotogeniczne,albo siedzę po nieodpowiedniej stronie autokaru, albo milion rzeczy ,które uniemożliwiają zrobienie dobrego ujęcia. No a jak nic nie mogę, to obcinam zdjęcia, żeby zminimalizować nieodpowiednie "efekty".
Pozdrawiam:)
Ewcia - dawno mnie nie było, trochę zarzuciłam blogowanie bo walczę teraz jak lew o uzyskanie certyfikatu uratowanego zabytku dla tego mojego Kościoła , to mi pochłania cały internertowy czas ale uffffffffff , prawie wszystko zrobiłam i czekam czy się uda - jestem u Ciebie z radością i jak zwykle się zachwycam ... wieczorkiem wyślę meila ... FAJNIE JEST WRÓCIĆ NA BLOGI ...
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Nareszcie jesteś. Już myślałam, że zamieniłaś się w aniołka w odnawianym kościele. Bardzo się cieszę, że jednak nie.
UsuńCzekam zatem.
Pozdrawiam serdecznie:)