Złożyli kwiaty Poniatowskiemu.
Prezydentowi Komorowskiemu.
Żadnemu z PiS-u w główce nie stanie,
że robią z siebie stado baranie.
Pochował brata prezes w Krakowie.
Daleko jeździć cóż, nie to zdrowie.
Trzeba zastępczy stawiać pomniczek,
Powązki blisko, gości policzę.
I na co wszystkie były starania,
Wywozić brata, w krypcie go chować.
On Warszawiakiem, więc niech tu leży.
Rodzina blisko, każdy odwiedzi.
Każdy kurdupel ma pewien kompleks,
i to jest prawda powszechnie znana,
Bo mali mają wszystko maleńkie,
rączki i nózie, główkę....kolana?
Ale marzenia..., to inna sprawa.
I chociaż Bozia wzrostu nie dała,
być WIELKIM każdy ma aspiracje,
większe niestety, niż "inne" nacje.
Wielkość dokonaniami wszak mierzyć da się.
Napoleonem być w polityce,
w walce Achillem niepokonanym
w alkowie bogiem , dość dobrze znanym.
Tak marzeniami napchana głowa,
sięga sposobów iście diabelskich.
Co zrobić, pokazać, schować,?
Atuty, słabość, czy "głos anielski"?
I tu się kończy moja opowieść.
Dość już krasnali jest w polityce.
Chcę dożyć chwili gdy czas głupoty
przetną solidne, duże nożyce.
Ewuś świetny wiersz, brawo! :)
OdpowiedzUsuńDostawię swój "Sen o potędze" z lipca br., bo "jakoś":) tak mi pasuje do Twojego.
SEN O POTĘDZE
Nie od dziś jest prawda znana,
że wypierdki, móżdżki kurze,
marzą od białego rana.
o tym wszystkim, co jest duże.
Jeden prezes, powiem więcej,
pewnej partii prawej wódz,
ciągle sny miał o potędze,
lecz nie wiedział gdzie doń klucz.
U prezesa wszystko małe -
wzrost i członki, nosek, brzuch...
Cały chłopczyk jak Koszałek,
ale jadu ma za dwóch.
Dobrał sobie pretorianów,
co to drepcą zań krok w krok,
a on ciągle ku potędze
skierowany ma swój wzrok.
Za nos wodzi wierne tłumy,
oni za nim jak w ten dym,
pokazuje swoje fumy,
lecz się nie przejmują tym.
Tak waleczny ten zawodnik,
że popalić wszystkim da,
bo z wojenką mu wygodnie -
wszak w potęgę ciągle gra.
Zróbmy zrzutę na malucha,
kupmy mu malutki kraj,
niech tam czyni rozpierduchę
i urządza w nim swój raj.
Lub bezludną jaką wyspę -
wokół morze, wicher, szkwał.
Weźmie z sobą kota, wizje
i w potędze będzie trwał!
Czyli, spostrzeżenia wciąż aktualne :)))
OdpowiedzUsuńJa dołożę prozą. Także mam dosyć kurdupli, w każdym znaczeniu, ale szczególnie tym intelektualnym:)
OdpowiedzUsuńDziś prezio wielkie czyni szaleństwa,
OdpowiedzUsuńchoć wzrost przeciwnie- brak posłuszeństwa.
MY WIELCY LUDZIE- rzekł Bonaparte,
partia nam rośnie- prezio w zaparte.
Cóż, postanowił zawładnąć światem,
więc mimo klęski czuje się katem.
Znajdzie się w końcu z wielkim okrzykiem,
na drugiej Elbie razem z Rydzykiem.
Witaj Ewciu:)
Widzę, że modzie mają mnie już dość na poranku, nic nie drukują. Mocno rozbawiłas mnie nowym wierszykiem...
Pozdrowionka
El ninio
El ninio:) Nie trzeba mieć słusznego wzrostu, aby być wielkim człowiekiem:) Często jednak kurduple mentalne są nieludzko zgryźliwe! Mam na to swoją teorię - mają za małą odległość serca od odbytnicy i jego koniuszek zwyczajnie macza się im w gównie:)))
OdpowiedzUsuńPragnienia nie zawsze muszą się spełniać. Moje tam się nie spełniają:(((
OdpowiedzUsuńNo nie, bo zdechnę:)))
OdpowiedzUsuńEl ninio, Ja tam swoje wiem:)))
OdpowiedzUsuńDo "El ninio". Nie katem lecz Katonem
OdpowiedzUsuńpowiedzieć bym chciała.
"On" wie wszystko lepiej
ot i prawda cała.
Wierszyk mniut". Tych owych na płetwiastych nóżkach nie lublu. Od pojawienia się w polityce. Santo Mlaskacza pamiętam od 1982 roku.
OdpowiedzUsuńHeniu! A ja go wcale. Polityka była dla mnie "terra incognita". Dopiero w ostatnich latach ...
OdpowiedzUsuń