Przed nami mostek zwodzony . Przepływają tędy łodzie bo z prawej strony , w głębi, jest ośrodek dla wodniaków.
Tak wygląda z bliska.
Ktoś na brzegu karmi kaczki. Ta się śpieszy, żeby dla niej nie zabrakło jedzenia.
Na bulwarach jest mnóstwo ptaszków. Są tak płochliwe, ze trudno je sfotografować. To chyba zięby.
Kaczek, oczywiście, zabraknąć nie może.Mijamy hotel Falkowski. Piękny budynek. Miało to być sanatorium zasilane funduszami z NFZ czy coś w tym rodzaju. Jeden problemik jest. Sanatorium powinno znajdować się w specjalnej strefie sanatoryjnej "A". W tym przypadku tak nie jest. Hotel zbudowano przy głównym bulwarze spacerowym i trudno go odizolować od reszty miasta. Źle wybrano teren pod budowę, jest bardzo atrakcyjny ale nie pod sanatorium. Co to jest "sanatoryjna strefa "A"? Nie wolno tam prowadzić żadnej działalności gospodarczej, ma być cisza i spokój. Władze miasta i mieszkańcy sprzeciwiają się wyłączeniu fragmentu bulwaru z przewidzianej dla niego funkcji. Nikt się na to nie zgodzi. Zwłaszcza, że jest to jedyna droga piesza nad jezioro Necko, gdzie jest plaża miejska i inne atrakcje.
Doszliśmy. Jezioro Necko.
Nowy statek wycieczkowy "Swoboda". Dotychczas kursujący statek"Sajno", ten którym płynęliśmy na wycieczkę do Studziennicznej, "poszedł" do stoczni remontowej (mam nadzieję).
Gdyby nie napięcie powierzchniowe wody, nic nie mogłoby po niej pływać;)
Prześmiesznie wygląda łabądek z wystającym nad wodę kuprem.
Nagle na brzegu pojawił się młody husky. Reakcja łabędzich rodziców była natychmiastowa. Dzieci muszą odpłynąć od brzegu. Rodzice z intruzem sobie poradzą:)
Już widać reakcję rodzica. Napuszył się i "urósł" w pokazywany przeze mnie, kiedyś , sposób. W dodatku syczał groźnie. Oglądałam zdarzenie z góry, z mostku zwodzonego, dlatego obraz nie pokazuje całej grozy sytuacji.
Jeszcze mu mało.
Znalazł się natychmiast drugi rodzic.
Wesoło nie jest.
Teraz ma już dwóch przeciwników.
Znowu wystraszanie w znany nam sposób i głośnie syczenie na intruza.
Młody pies musi zachować dystans. To chyba pierwsza poważna lekcja dobrych manier dla tego psa.
Wszystko w porządku, rodzina uratowana:)
My też wracamy do hotelu.
Pa:)
Droga Ewo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś.
Jesteś wspaniałym Przyjacielem!
Do dzisiejszego postu odniosę się później!
Serdecznie pozdrawiam
Lusia
Dziękuję!
UsuńTrzymaj się i nie rezygnuj.
Pozdrawiam :)))
super kaczki są kochane lubię patrzeć jak karmią.
OdpowiedzUsuńTez lubię na nie patrzeć. Są zabawne:)
UsuńPozdrawiam:)
Mój wodołaz uwielbiał kaczki i wodne ptaszyska - również bez wzajemności!
OdpowiedzUsuńPozdrówka!
Wcale się ptakom nie dziwię. Chociaż psy lubię.
UsuńPozdrawiam:)
Wspaniałe miejsce,
OdpowiedzUsuńświetna relacja - czyta się jak kryminał.
Akcja z psem nie byle jaka!
Ja już widziałam - dobrze, że z daleka - akcję łabędzią.
Było groźnie, ja byłam uprzedzona, że łabędzie z małymi są niebezpieczne i zachowałam dystans. Rzeczywiście były.
Natura musi sobie radzić i radzi sobie doskonale!
Piękne zdjęcia!
Ech lato.......
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Z pozoru łagodne, w kryzysowych sytuacjach umieją sobie z wrogiem poradzić. Zastanawiała mnie zawsze karność potomstwa, u ludzi rzadko spotykana. Jednak tak właśnie powinno być.
UsuńPozdrawiam:)
Mam nadzieję, że dla psa była to jakaś nauka i nie będzie już taki odważny. Uwielbiam Augustów i jeziora. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPsy szybko się uczą , była to świetna nauka dla młodzika.
UsuńAugustów poznałam w zeszłym roku i bardzo polubiłam to miasteczko. Dziwne, że dotychczas "udało" mi się je omijać.
Pozdrawiam:)
...bardzo trudno będzie mi dziś skomentować ten akurat post, ale...spróbuję. Swego czasu mój Brat pracował na statku wycieczkowym, który cumował w moim mieście. Pewnego dnia wziął do pracy moją sunię...biegała po pokładzie, szczekała na klientów, bo na statku gdy cumował otwarty był mini barek, świetnie się po psiemu bawiła jednym słowem..aż w końcu wychyliła łepek za burtę i zobaczyła łabędzie...no i wskoczyła do wody, coby im przysłowiowego kota pogonić...Brat usłyszał plusk, podbiegł i zobaczył jak sunia w popłochu płynie do brzegu, a potem uporczywie próbuje wydostać się na nabrzeże...a te było strome i śliskie..Brat zawołał kapitana, wzięli jakieś bosaki i ją wyłowili...wycałowała ich jak tylko umiała...ale ta przygoda nie ostudziła jej zapałów...spacerując z nią na smyczy po parku, gdzie na stawie zamieszkują kaczki poczułam jaką siłę może mieć kundelko-jamnik...ciągnęła mnie rzecz jasna do kaczek...zresztą miała coś do ptaszków, gdy wróbel wypadł z gniazda, przyniosła go w pysku i położyła u moich nóg...przytargała tez kiedyś wronę ze złamanym skrzydłem...wyleczył ją weterynarz i wypuścił...kochała - tak myślę - ptaki!
OdpowiedzUsuńPa:)
Coś w tym jest. Lecz ja uważam, że kochała Ciebie i dlatego przynosiła Ci "zdobyczne" ptaszki. Młody husky jeszcze nie wiedział co to za stwory, kierowała nim pewnie wyłącznie ciekawość młodzika.
UsuńPozdrawiam:)
...i ufała...
UsuńPrzecież to oczywiste , Meg!
Usuń:)))
Witaj, Meg, lubię czytać Twoje wypowiedzi, są takie szczere i pełne ciepła:-)
UsuńWitaj Dano ...dziękuję...
UsuńSerdeczności :)
Uwielbiam wodę , jeziora, rzeki i morza, z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa z przyjemnością pisałam ten post:)
UsuńPozdrawiam:)
LUSIA WRÓCIŁA ..
OdpowiedzUsuńEwciu - ze swadą napisaaś ten post - to lubię !!!
chyba kochasz ptaki - ja też a im jestem starsza tym bardziej. W lecie jak jadę do Dusznik to uwielbiam podpatrywać kaczki a już nurkowanie z kuprem do góry bardzo mnie bawi. Pamiętam z dzieciństwa bajkę o brzydkim kaczątku od tej pory zawsze ciekawiły mnie te dumne ptaki , takie niedostępne ale piękne ...
Coś w tym jest. Czasem się zastanawiam , czy one przypadkiem nie rozumieją ludzkiego języka. Są takie... ludzkie?
UsuńPozdrawiam:)
jeszcze sobie raz przyszłam popatrzeć ... może mi się jakiś biały zaczarowany łabędź przyśni ....
UsuńPowiększałaś? Mogę Ci prywatnie wysłać zdjątko! Chcesz??? No to Ci wyślę :)))
UsuńWitajcie, śliczne zdjęcia Ewo. Coraz bardziej mnie kusisz, by tam pojechać na wakacje. Gdy będziesz się kiedyś tam wybierać, to napisz, w jakim terminie. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie życząc udanego wieczoru:-)
OdpowiedzUsuńCześć! To nie ja kuszę, to miejsce jet takie.
UsuńPozdrawiam:)
Ładnie to opisujesz i upamiętniasz na zdjęciach:-)
OdpowiedzUsuńTo ostatnie przychodzi mi z łatwością;)
UsuńPozdrówka:)
Fajny post. No i te fotki, masz coś z "szpiega".......natury.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Dlaczego szpiega? Sądziłam , że bacznego obserwatora;)
UsuńBuźka:)
Augustów jest bardzo uroczym miejscem, pamiętam, że nocowałam w Domu Nauczyciela w drodze do i z Wilna. Przyjechaliśmy tam popołudniu i do wieczora czas wykorzystaliśmy na spacer po mieście.
OdpowiedzUsuńMnie też zachwycił! Ciągle gdzieś jeździłam, zwiedziłam prawie całą Polskę i nie wiem w jaki sposób "udało" mi się ominąć Augustów? Od pierwszego spojrzenia zakochałam się w tym mieście. To jest TO! To nawet nie miasto, to miasteczko. Jest nieduże, kameralne, akurat takie lubię bo wszędzie blisko. Właśnie Augustów wybraliśmy jako bazę wypadową w kierunku wschodnim. Wycieczki i hotel rezerwowałam jeszcze w maju, z Warszawy. Resztę załatwiłam już na miejscu, czyli resztę wycieczek.
UsuńPozdrawiam:)
My również skorzystaliśmy z biura z Suwałk, które na dwa dni zabrało nas na wycieczkę Wilno, Kowno, Troki, a w ostatni dzień to samo biuro zapewniło nam przewodnika, który poodwoził nas po ciekawych miejscach w okolicy Augustowa.
UsuńNo proszę! Do Kowna chcieliśmy, ale nie było chętnych. Pomysł , nie z naszej winy, nie został zrealizowany. Najbardziej zależało mi na Rydze.
Usuń:)
ŁABĘDZIE to ponoć najwierniejsze z ptaków ...
OdpowiedzUsuńO ile wiem, nie tylko łabędzie są monogamiczne. Zadziwiło mnie wspólne działanie, współpraca obu rodziców, jak w przypadku obrony młodych przed psem.
UsuńPozdrawiam:)
Witaj Ozonko*
OdpowiedzUsuńFajowa relacja i fotki.
Łabędzie są dobrymi rodzicami... dawnymi czasy mąż płynąc kajakiem podpłynął zbyt blisko łabędziej rodzinki. Zaatakowany przez łabędzich rodziców ledwo uszedł z życiem (łabędzie prawie przewróciły kajak. Wyciągnął wnioski - omija łabędzie "szerokim łukiem".
Pozdrawiam serdecznie.
Przyroda często jest mądrzejsza od ludzi. Nie zdarza się by ptasie dziecko chodziło głodne , a rodzic zadowolony i "nabzdryngolony" sobie spał. Eh, ludzie.
UsuńPozdrawiam:)
ech.... jak przyjemnie pooglądać takie zdjęcia zimą :)))
OdpowiedzUsuńPrawda? Lubię zimą pooglądać sobie lato, od razu robi się cieplej;)
UsuńPozdrawiam:)
Witaj Ozonku! W napięciu czytałam, czy uda się odgonić psa. Ozonku fajnie to opisałaś. "walka" na zdjęciach wygląda wspaniale.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeszcze lepiej wyglądało to w naturze. Zdjęcia nie oddadzą np. dźwięków;(
UsuńPozdrawiam niedzielnie Teresko:)
Dzień dobry Ozonko:)
OdpowiedzUsuńCzwarte, piąte i szóste zdjęcie obsiadły Ci zięby, kocham je za śpiew wiosenny z "zawijasowym" zakończeniem. Jeszcze około dwóch miesięcy i... :)))
Pozdrawiam.:)
Cześć! Czyli dobrze je rozpoznałam. Latem są mniej kolorowe niż wiosną, w porze godowej.
UsuńJeszcze około dwóch miesięcy.... i pójdziemy z aparatem fot. na polowanie na wiosenne ptaszki;)
Pozdrawiam:)
a ja wczoraj widziałam na oknie jemiołuszkę, tylko na moment przysiadła ale bajeczna była ...
Usuńpozdrawiam świątecznie i niedzielnie
Wiem jak wyglądają, ale pewnie nigdy na własne oczy jej nie widziałam. Chyba nie lubią dużych miast. Szkoda!
UsuńPozdrawiam:)
przyszłam na chwilę
OdpowiedzUsuńrazem przywitać niedzielę
u mnie mokro i chłodno
życzę miłego dnia
i serdeczne pozdrowienia.
Cześć!
UsuńNiedziela ponura i szara.Przydałoby się trochę zimy;)
Pozdrawiam:)
Fajny spacer, super relacja szczególnie ze spotkania Pies kontra Łabędź! To faktycznie bardzo opiekuńcze, rodzinne i odważne ptaki! A do tego wyglądają tak dumnie kiedy płyną po wodzie :-)
OdpowiedzUsuńByło dość ciekawie i nie obyło się bez emocji. Nawet jako widz trochę się denerwowałam. Niecodzienna sytuacja.
UsuńPozdrawiam:)