Mądrze gada, czy też plecie
ma swój język Polak przecie
tośmy już Rejowi dłużni
że od gęsi nas odróżnił.
Rzeczypospolitej siła
w jej języku również tkwiła...
dziś kruszeje ta potęga
dziś z angielska Polak gęga...
pierwszy przykład tezy tej:
zamiast dobrze jest okej!
dalej iść śladami tymi
To nie twarz dziś masz a imidż...
co jest w stanie nas roztkliwić?
nie życiorys czyjś lecz siwi !
Gdzie byś chciał być w życiu, chłopie?
Nie na czubku lecz na topie...
tak Polaku gadaj wszędy
będziesz modny... znaczy trendy
i w tym trendzie ciągle trwaj
nie mów żegnam mów baj baj
gdy ci nietakt wyjdzie spory
nie przepraszaj powiedz sory
a gdy elit chcesz być bliżej
to nie Jezu mów lecz Dżizes...
kiedy szczęścia zrąb ulepisz
powiedz wszystkim, żeś jest hepi
a co ciągnie cię na ksiuty?
nie uroda ich lecz bjuty!
dobry Boże, trap się trap...
dziś nie knajpa już lecz pab
no, przykładów dosyć, zatem
trzeba skończyc postulatem
bo gdy język rani uszy
to jest o co kopie kruszyć...
więc współcześni poloniści!
walczcie o to niech się ziści
żeby wbrew tendencjom modnym
polski znów był siebie godny
pazurami! wet za wet!
bo do dupy będzie wnet...
Post Scriptum:
angielskiemu nie ubędzie
kiedy polski polskim będzie...
ja z zachwytu będę piał:
super! hiper! ekstra! łał!
Ten wiersz dostałam e-mailem z Kanady. Jeśli dobrze rozumiem, autorem jest Jurek Ladziak
SUPER !!! - cholera - może to nie trendy? :-)))
OdpowiedzUsuńPewnie też nie. Ale od tak dawna funkcjonuje w naszym języku. Najbardziej nie lubię "łał"!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny wiersz. Rozbawił mnie ale to był taki śmiech przez łzy.Sama prawda niestety. Pozdrawiam Ewo
OdpowiedzUsuńMnie też rozbawił, Hanno:) Wrażenia miałam podobne do Twoich:)
OdpowiedzUsuńWidzę,że ten problem mam nie tylko ja.Bardzo mnie irytują te wszechobecne "łał-y","Dżizesy" itd,bo rozlazło się po kraju jak jaka zaraza,a coraz więcej młodych ludzi zapomina po prostu "polskiego języka w gębie"!
OdpowiedzUsuńTa zaraza jest i tutaj-niestety i ma się dobrze.
Pan Jurek Ładziak opisał problem tak,że tylko pozazdrościć. Proszę o więcej- jeśli możliwe!
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Lilly! Nie znam autora, niestety. Potrzebny jest chyba jakiś wstrząs, żeby ich nauczyć porządnie jęz. polskiego. Pewnie już nikogo nie uczą w szkole o dzieciach z Wrześni i o uporze z jakim uczyły się i używały języka polskiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego czwartku:)))
Mam wrażenie, że to Polacy zza granicy są uczuleni na wszelkie zmiany w języku polskim (mieszkam w Kanadzie 30 lat). Nie jestem polonistką, ale drażni mnie i wkurza zaśmiecanie języka polskiego bez wyraźnej potrzeby.
OdpowiedzUsuń"Wyraźna potrzeba" jest wtedy, kiedy słownictwo raczej powinno być międzynarodowe, na przykład język komputerowców - nie ma co wydziwiać z twardym dyskiem czy czym tam, uprośćmy (to moja opinia).
Kiedyś mieliśmy ach-ochy, teraz mamy łały. Wśród moich znajomych w Polsce ja chyba jestem jedyną osobą, która zwraca uwagę na czystość języka.
Już jest nas paru, dbających o język. Nie jest więc tak źle. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitajcie! Nie było mnie i dopiero teraz przeglądam zaległe wpisy. "Uczulenie" na nieprawidłowości językowe mają wszyscy, którym na tym języku zależy , no i "ucho" też trzeba mieć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Skoro wszystkie języki krajów członkowskich w UE są równe i nigdy w PE nie przegłosowano że angielski jest wybranym językiem dla Wspólnoty Europejskiej to dlaczego jest on „równiejszy” od innych, skąd to uprzywilejowanie?. Czyż to nie świadczy dobitnie, że język angielski jest najważniejszym a polski tylko dodatkiem do niego.
OdpowiedzUsuńPodtytuł imprezy „Języki integrują”, też jest najoczywistszym oszustwem, bo przecież rozsądnym ludziom powszechnie wiadomym jest, że wielojęzyczność wcale nie ułatwia wzajemnego porozumiewania się Europejczykom, a raczej to porozumiewanie się, znacznie, ale to bardzo znacznie utrudnia. Ten podtytuł prawidłowo powinien brzmieć „Wielojęzyczność dezintegracją Europy”.
Wspólna flaga, hymn i waluta tylko pozornie Europę integrują. Jak długo Europejczycy nie będą mogli się z sobą łatwo porozumiewać, tak długo zintegrowana Europa będzie tylko fikcją, mitem i oszustwem.
Lansowane od kilku lat w UE rzekome uroki równo-partnerskiej wielojęzyczności są najnormalniejszą utopijną mrzonką i kłamstwem, co do czego inteligentni ludzie nie powinni mieć najmniejszych wątpliwości.
Czy jakikolwiek naprawdę rozsądny człowiek może uwierzyć w głoszoną tezę, że wszyscy Europejczycy aby się dobrze z sobą komunikować powinni CAŁE ŻYCIE UCZYĆ SIĘ JĘZYKÓW OBCYCH i traktować to jako zajęcia rekreacyjne na wzór zajęć sportowych? Przecież to jest najnormalniejszą, nierealną UTOPIJNĄ mrzonką. Z niedorzeczności tej tezy doskonale zdają sobie sprawę nawet jej cyniczni autorzy, bo chociaż w „Rezolucji Parlamentu Europejskiego z dnia 24 marca 2009 r. w sprawie wielojęzyczności: atut dla Europy i wspólne zobowiązanie”, na samym początku w punkcie 4 stwierdza się, że: „ograniczenie się przez Unię Europejską do jednego głównego języka byłoby błędem”, to jednak jako rozwiązanie ułatwiające osiągnięcie tego celu, niedorzecznie proponują:
- dla ułatwienia wzajemnej komunikacji Europejczyków przyjąć (w pkcie
36) „jeden międzynarodową "lingua franca”, przez co należy rozumieć język
angielski, albo;
- „aby Europejczycy wybrali angielski jako przybrany język własny, za
przykładem Josepha Conrada, którego językiem ojczystym był polski, językiem
komunikacji międzynarodowej – francuski, i który został jednym z
najwybitniejszych pisarzy języka angielskiego”.
Anglia czerpie z samej nauki języka angielskiego w świecie około 18 mld. euro rocznie czystego zysku, nie licząc innych licznych korzyści płynących z dominacji jej języka. Tajemnicą więc poliszynela jest, że część tych przeogromnych korzyści może przeznaczać na sowite wynagradzanie znaczących osobistości, które tę dominację brytyjską gorliwie wspierają.
Wielu wybitnych osobistości, naukowców, noblistów i papieży o esperancie wypowiadało się bardzo pochlebnie. Z tych wypowiedzi (które załączam), pozwolę sobie zacytować tylko trzy: Tadeusz Kotarbiński – wybitny filozof, powiedział: „Esperanto jest najgenialniejszym połączeniem logiki i prostoty”. Zenon Klemensiewicz – wybitny językoznawca: „Esperanto jest dorobkiem kultury polskiej”. A japoński przemysłowiec – Etsuo Miyoshi: „Opatrzność dała wam Zamenhofa, esperanto jest wszędzie na świecie znane jako polski wynalazek”.
Polscy decyzyjni politycy w swej zarozumiałości uważają się jednak za znacznie mądrzejszych od tych wybitnych osobistości, wspierających esperanto i uporczywie esperanto lekceważą, ignorują i w ogóle usiłują go nie zauważać. Od dawna święcie przekonani są, że szczytem patriotyzmu jest wspieranie natrętnej, ekspansywnej polityki „British Council”, narzucającej Polsce (i nie tylko) dominację bardzo sach długie lata się uczą i w rezultacie tylko udają, że go opanowali.
do esperanta; trafiłeś w samo sedno.gis la revido sinjoro.
OdpowiedzUsuńSzkoda , że tak późne te wpisy. Można by o tym podyskutować. Ciekawe na jaki język zdecyduje się Europa? Wszak każdy język to wielowiekowy proces jego powstawania, to historia i tradycja, wzloty i upadki , walki niepodległościowe i wszystko inne co z tym związane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!