Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Pierwszy dzień:) i kawałek drugiego...

Pierwszy dzień i spacer do lasu. Nie piszę "pobliskiego", bo las jest wszędzie. Co zobaczyłam , teraz pokażę:)
Rzeczka Policzna.
I przepiękny las :)))

Na zdjęciu 13  też są  architektoniczne cudeńka. To przedziwne , skośne układanie desek:) 

Czyli pierwszy dzień może się skończyć.
Co zadziwiające, miejscowi mają do zbierania grzybów różne lasy. Ten na podgrzybki, ten na prawdziwki a jeszcze inne na różności  n.p. kurki czy kołpaki. Raj na ziemi , żyć nie umierać:)))
Po podróży i spacerze do lasu, padliśmy jak muchy:(
A drugiego dnia....
Pojechaliśmy do Kleszczel czy też Kleszczeli?  Rowerami pojechaliśmy. Do końca życia zapamiętam tę jazdę a zwłaszcza rowery;(  Koszmar to był , nie jazda. Ponad 10 km w jedną stronę. Niewygodne, ciężkie rowery górskie, nieprzystosowane dla ludzi.  Za mała byłam na taki rower. Leżałam na nim jak rozpłaszczona żaba , nie siedziałam.Pozycja wyjątkowo niewygodna.  Ręce za krótkie mam , czy co? Po powrocie wszystko mnie bolało a zwłaszcza niewymowna część ciała. Jednak , mimo wszystko, byłam z siebie dumna. Dałam radę;)  Zachlapana błotem byłam z tyłu, prawie do głowy, rowery bez błotników były. Ale sprawę załatwiliśmy. Kleszczele, to miejscowe miasteczko, są w nim różne "instytucje". Normalny sklep, poczta, kioski , w których wykupiłam cały ich zapas moich papierochów. Dałam jednak radę , a pod koniec "ciągnęłam" nawet chłopinę;)
Najgorsze jest to, że nie robiłam zdjęć (ręce miałam zajęte) i wyszłam na tej jeździe jak Zabłocki na ....

12 komentarzy:

  1. Jak słowo daję Ewa te zdjęcia są świetne. Ty to masz do fotek rękę,że hej. Nie narzekaj,że nic nie miałaś z wyprawy bo fajki jednak kupiłaś.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Hanno:))) Masz rację, coś jednak miałam:))) Pomijając korzyści, odgniecioną pupę;( Aż śmiać mi się chce;))) Przypomina mi się mąż chcący mi jakoś pomóc. Wrażenia optyczne z tego wypadu, były i są, nie do przebicia. Natura wynagradza wszelkie trudy:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. W Kleszczelach jest cudna cerkiew. Czy ją widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, widziałam!!! Niestety, nie mam trzeciej ręki i nie zrobiłam zdjątek;( A szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Miasteczko jest czyste i schludne, aż miło popatrzeć :))) Szkoda, że tak daleko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Irek" , ciągle mam wrażenie, że nie jesteś facetem. Myślisz i czujesz jak kobieta. Dziwne. Przepraszam, że tak piszę, ale właśnie tak Ciebie odbieram. Stracę fana? Może jednak nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ja jestem z Psowatych ( Canidae). Nauczyłem się tylko czytać i pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale czujesz od urodzenia:) Zwyczajnie , szczerze i po ludzku:) Mnie Twoja anonimowość nie przeszkadza:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ja nie jestem anonimowy. Zawsze jest " Irek pisze..."

    OdpowiedzUsuń
  10. W pewnym sensie... Są następne zdjątka , możesz się przenieść dalej?

    OdpowiedzUsuń
  11. W Kleszczelach są dwie cerkwie - jedna XIX wieczna, z niebieskimi kopułkami, a druga naprzeciwko drewniana, jeszcze starsza.
    Wielka szkoda, że nie ma zdjęć, bo to jest największa atrakcja - przegapiona. A ciekawsza niż bolący tyłek.
    Zawsze można zejść z roweru.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytanie tego blogu nie jest obowiązkowe. Jak się chce zobaczyć cerkiew w Kleszczelach, to można wejść na odpowiednią stronę.

    OdpowiedzUsuń