Pierwszy dzień i spacer do lasu. Nie piszę "pobliskiego", bo las jest wszędzie. Co zobaczyłam , teraz pokażę:)
Rzeczka Policzna.
I przepiękny las :)))
Na zdjęciu 13 też są architektoniczne cudeńka. To przedziwne , skośne układanie desek:)
Czyli pierwszy dzień może się skończyć.
Co zadziwiające, miejscowi mają do zbierania grzybów różne lasy. Ten na podgrzybki, ten na prawdziwki a jeszcze inne na różności n.p. kurki czy kołpaki. Raj na ziemi , żyć nie umierać:)))
Po podróży i spacerze do lasu, padliśmy jak muchy:(
A drugiego dnia....
Pojechaliśmy do Kleszczel czy też Kleszczeli? Rowerami pojechaliśmy. Do końca życia zapamiętam tę jazdę a zwłaszcza rowery;( Koszmar to był , nie jazda. Ponad 10 km w jedną stronę. Niewygodne, ciężkie rowery górskie, nieprzystosowane dla ludzi. Za mała byłam na taki rower. Leżałam na nim jak rozpłaszczona żaba , nie siedziałam.Pozycja wyjątkowo niewygodna. Ręce za krótkie mam , czy co? Po powrocie wszystko mnie bolało a zwłaszcza niewymowna część ciała. Jednak , mimo wszystko, byłam z siebie dumna. Dałam radę;) Zachlapana błotem byłam z tyłu, prawie do głowy, rowery bez błotników były. Ale sprawę załatwiliśmy. Kleszczele, to miejscowe miasteczko, są w nim różne "instytucje". Normalny sklep, poczta, kioski , w których wykupiłam cały ich zapas moich papierochów. Dałam jednak radę , a pod koniec "ciągnęłam" nawet chłopinę;)
Najgorsze jest to, że nie robiłam zdjęć (ręce miałam zajęte) i wyszłam na tej jeździe jak Zabłocki na ....
Jak słowo daję Ewa te zdjęcia są świetne. Ty to masz do fotek rękę,że hej. Nie narzekaj,że nic nie miałaś z wyprawy bo fajki jednak kupiłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Witaj Hanno:))) Masz rację, coś jednak miałam:))) Pomijając korzyści, odgniecioną pupę;( Aż śmiać mi się chce;))) Przypomina mi się mąż chcący mi jakoś pomóc. Wrażenia optyczne z tego wypadu, były i są, nie do przebicia. Natura wynagradza wszelkie trudy:)))
OdpowiedzUsuńW Kleszczelach jest cudna cerkiew. Czy ją widziałaś?
OdpowiedzUsuńTak, widziałam!!! Niestety, nie mam trzeciej ręki i nie zrobiłam zdjątek;( A szkoda:(
OdpowiedzUsuńMiasteczko jest czyste i schludne, aż miło popatrzeć :))) Szkoda, że tak daleko:)
OdpowiedzUsuń"Irek" , ciągle mam wrażenie, że nie jesteś facetem. Myślisz i czujesz jak kobieta. Dziwne. Przepraszam, że tak piszę, ale właśnie tak Ciebie odbieram. Stracę fana? Może jednak nie?
OdpowiedzUsuńAle ja jestem z Psowatych ( Canidae). Nauczyłem się tylko czytać i pisać :)
OdpowiedzUsuńAle czujesz od urodzenia:) Zwyczajnie , szczerze i po ludzku:) Mnie Twoja anonimowość nie przeszkadza:)
OdpowiedzUsuńAle ja nie jestem anonimowy. Zawsze jest " Irek pisze..."
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie... Są następne zdjątka , możesz się przenieść dalej?
OdpowiedzUsuńW Kleszczelach są dwie cerkwie - jedna XIX wieczna, z niebieskimi kopułkami, a druga naprzeciwko drewniana, jeszcze starsza.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że nie ma zdjęć, bo to jest największa atrakcja - przegapiona. A ciekawsza niż bolący tyłek.
Zawsze można zejść z roweru.
Czytanie tego blogu nie jest obowiązkowe. Jak się chce zobaczyć cerkiew w Kleszczelach, to można wejść na odpowiednią stronę.
OdpowiedzUsuń