Pewna osoba, zupełnie mi nieznana, napisała że mój blog jest zbyt "grzeczny", taki dla przedszkolaków.
Może i jest grzeczny. Nie używam "wyrazów", opisuję rzeczywistość w normalny sposób. Kiedyś ta osoba dowie się, że można napisać wszystko normalnym językiem. Nie szukam krwawych sensacji, obserwuję codzienne życie Polaków. Nie prowadzę też kroniki wypadków drogowych ani żadnych innych z pożarami włącznie. Na mój "grzeczny" język nie poradzę. Dziś już wiem, że nawet najkrwawsze zdarzenie można opisać językiem dla ludzi zrozumiałym, bez "wyrazów".
Radziłabym krytykantowi przeczytanie kilku książek i sprawdzenie jakim językiem posługują się ich autorzy.
Językiem rodem z komiksów albo z młodzieżowych SMS-ów, posługiwać się nie będę. Zapraszam krytykanta do księgarni. Jeśli oczywiście wie, co to słowo znaczy.
Pozdrawiam.
Nie ma co się przejmować Ozonko. Ja też mam grzeczny blog i też spotkałam się z uwagą,że jest zbyt grzeczny. Mam to gdzieś.Nikogo nie zmuszam do czytania. Pozdrawiam serdecznie moja Droga.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Hanno!
OdpowiedzUsuńCzłowiek coś pisze, pokazuje w dobrej wierze i nagle obuchem w ...głowę dostaje. Co za ludzie?
Pozdrawiam wzajemnie, wszystkiego naj... :)