Niby sroka, ale bez ogona. Zainteresowałam się. Za chwilę przyleciała druga i wtedy zrozumiałam, że jestem świadkiem lekcji latania młodej sroki;) Starsza coś do malucha zaskrzeczała, ten "zlazł"z chodnika (trzeba to było zobaczyć) i wszedł na trawnik. Zaczątki ogona sterczały z tyłu młodzikowi, który był znacznie mniejszy od dorosłego osobnika.
Pierwszy raz zobaczyłam srokę w takiej pozycji. Zainteresowana maluchem nie zwracała na nic uwagi.
Siedziała na słupku ogrodzeniowym i pilnowała.
Mały zaszył się w trawie i odpoczywał, tylko głowę było mu widać;)
Tu już spokojniejsza, gdy maluch schował się w trawie, czekała aż ten odpocznie.
Teraz widać tylko grzbiet malca. Niewprawne oko nie zobaczyłoby nic ciekawego na tym trawniku.
I tak ich zostawiłam:)))Pierwszy raz byłam świadkiem takiego zdarzenia:)
Witaj Ozonku! Już wyobrażam sobie jak się cieszyłaś z tej obserwacji. Natura jest piękna, ciekawa, trzeba tylko to dostrzec. A my Ozonku dostrzegamy. Czyż to nie piękne. Zaraz przypomniała mi się obserwacja randki gołębi.Pozdrawiam i dobrego dnia Ci życzę.
OdpowiedzUsuńWitaj:)))
UsuńPewnie, że się cieszyłam:))) Coś pięknego! Mały był jeszcze nieporadny. Duża na niego naskrzeczała, pewnie go pouczała, że siedzenie na chodniku jest niebezpieczne. Stałam jak urzeczona. Szkoda , że miałam przy sobie tylko aparat fotograficzny. Lepsza byłaby kamera. "Komórka" w takim przypadku jest do niczego.
Co sobie przypomnę to wczorajsze zdarzenie, to śmiać mi się chce:)
Pozdrawiam:)))
O MATUNIU - ALE ŚWIETNEEEE !!!
OdpowiedzUsuńnapatrzyć się nie mogłam ... wszustko małe jest cudne i takie wzruszające
nigdy takiego malca nie widziałam
DZIĘKI OZONKU - SUPER
Ja też nie widziałam;) Tyle jest małych cudów natury, których nie dostrzegamy chociaż są obok nas. Tym razem mnie się udało;)
UsuńPozdrawiam:)
...ależ przeżycie...Dziękuję, że podzieliłaś się nim na blogu...:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Witaj!
UsuńŻebyś wiedziała, i to jakie:) Pierwszy raz widziałam taki obrazek. Sroki są płochliwe, ptaki w tym okresie zwłaszcza. Trudno zobaczyć zatem ptasie niedorostki. Nie mówiąc o nauce latania. Właściwie niemożliwe.
Trzymaj się:)))
...niemożliwe, ale nie dla wszystkich...jak widać :)
UsuńU mnie zaś wróble bardzo się rozćwierkały, pewnie młode szykują do wylotu, może mi się też poszczęści...
Ćwirbelki jak wszystkie ptaszki też mają naukę latania. Kiedyś obserwowałam młode "żerujące" na matkach. Duże kule puchate siedziały, umiały już latać, ale ciągle udawały nieporadność trzepocząc po "maluchowemu" skrzydełkami.
UsuńUbaw po pachy:)
...mają, mają wiem, ale nie zawsze mamusie je uczą:)...kiedyś, gdy mieszkałam w domu z ogrodem widziałam jak młode wróble same bez "trenerki" wychodziły z gniazda, trzepotały skrzydłami, a po jakimś czasie same podfruwały na niewielkie odległości...a potem już im szło :)
UsuńZałożę się, że gdzieś w pobliżu znajdował się przynajmniej jeden dorosły wróbel. Mogłaś go nie zauważyć:) Młodych z oka nikt nie spuszcza, zwłaszcza już w miarę samodzielnych;)
UsuńPa:)
Ale trafiła Ci się gratka Ozonko. Super. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMam drugi blog. Zapraszam. Dopóki Onet się nie uspokoi to
będę tam pisać.Serdecznosci
http://hania12blogspotcom.blogspot.com
Gratka się trafiła jak nigdy w życiu:))) Część musiałam Wam opowiedzieć, bo nie wszystko zdołałam sfotografować. Aparat mam "mułowaty". Ale co zobaczyłam i częściowo "zdjęłam", to moje i Wasze teraz.
UsuńPozdrawiam:)))
Wyślij jeszcze totka. Może to seria "gratek". :-)))
UsuńWysłałam Heniu, wysłałam. Dwa wysłałam. Gratka i ode mnie szansę podwójną dostała:)
UsuńPa:)))
Ozonku !!!
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje, wypatrzeć takiego malca, to wielka sztuka.
Marnujesz talenty fotograficzne i obserwatorskie!!!
Patki potrafią być bardzo sprytne. Nasz dom jest ocieplony. Parka rudzików potrafiła wydziobać dziurę w styropianie i gdzieś na poddaszu zrobić gniazdko. I tu cała tragedia jeden z maluszków uczący się latać spadł na kostkę granitową przed domem. Dawaliśmy mu zakraplaczem do oczu wodę. Niestety, po godzinie padł...
Bardzo to przeżyłam. W Twoim przypadku spadł na trawę i to go uratowało.
Pozdrawiam
Nie pomyślałam o tym. Masz rację, maluch najpierw "wylądował" na skraju trawnika. Dopiero później zszedł na chodnik, skąd zawróciła go matka lub ojciec. W każdym razie patrząc na to miałam ubaw po pachy. Dorosła sroka namawiała go do ruszenia z miejsca, a mały zwyczajnie nie chciał. Analogicznie czasem zachowują się małe dzieci. Najgorsza jest płochliwość srok,nie można do nich blisko podejść. Zdjęcia robiłam z najmniejszej możliwej dla nich, odległości. Bałam się, że albo dorosła zacznie mnie atakować, albo zostawi malucha i odfrunie.
UsuńPozdrawiam :)))
A zszedł z brzegu trawnika na chodnik, bo trawnik zarośnięty jest a właściwie był, bo dziś zaczęli go kosić.
Usuń:)))
Witaj Ozonko:)
OdpowiedzUsuńCudna relacja z nauki latania. Gratulacje!
Pozdrawiam:)
Witaj!
UsuńDziękuję za pochwałę:) Okazuje się, że znacznie więcej zaobserwowałam niż zdołałam uwiecznić na zdjęciach:))) O przyczynach jest wyżej. Sama nie wiedziałam, że sprawię wszystkim tymi zdjątkami taką radość;) Młodzik sroczy z "wykluwającym" się ogonem wygląda prześmiesznie;)
Pozdrawiam:)))
Ozonko* ale ciekawostkę uwieczniłaś. Tylko miłośnicy natury zauważą takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)***
Witaj!
UsuńDziękuję:) Zawsze mi się wydawało, że każdy tak ma. W niektórych miejscach stolicy takie obrazki można spotkać co rok. Tak słyszałam. Dość ruchliwe skrzyżowanie "mojej" dzielnicy, chociaż tej wiosny nieco odciążone z powodu remontu gdzieś dalej, nigdy nie dawało ludziom szansy na zobaczenie takiej lekcji.
Pozdrawiam, SEG:)))