Organizacja znana każdemu Polakowi, jak sądzę. Od dawna uznawana przez wszystkich. Tylko że teraz, do takiej solidarności nie zapisałabym się. To już nie to samo. Kiedyś , była "walka" o wolność, o inny ustrój, o zmiany. Solidarność przyczyniła się do OGROMNYCH zmian w Europie. Rozpad ZSRR, DDR, to też wynik jej działań. Dzisiejsza "Solidarność", to jakieś niedobitki walczące o coś, czego i tak nie da się uratować. "Śniać" się nie będę. Ale teraz , to jest tylko karykatura "SOLIDARNOŚCI". Tak sądzę. Możecie mnie potępić. Macie prawo. Ale sposobu mojego myślenia nie zmienicie. Co przeżyłam to moje. Nikt mi tego nie odbierze.
W prywatnej kolekcji mojej siostry , są zdjęcia z zamieszek na Starym Mieście. Może uda mi się je dla Was od niej "wydębić".
W 1980 byłam w Gdańsku, strajkowałam. Pamiętam swoją euforię, gdy Wałęsa podpisywał porozumienie z ministrem Jagielskim jako przedstawicielem Rządu. Pamiętam autentyczne więzi, które się mięzy ludźmi tworzyły, wzajemną żczliwość i autentyczną chęć niesienia pomocy. W czasie gorąego lata 1981 demonstrowałam, nosiłam bibułę. Nie byłam nikim ważnym,ale miałam uczucie uczstniczenia w przełmowych chwilach mojego narodu. Kiedy teraz widzę, co zrobiono z tamtą Solidarnością, często wstydzę się swej naiwnośi. Moim zdaniem obecna Solidarność to organizacja quasi mafijna, która broni interesów wyłąznie swego aktywu. I którą moża wynająć do doraźnych celów politycznych za obietnice opieki, gdy się już zdobędzie władzę.
OdpowiedzUsuńKurczę miałam sobie odpuścić komentarze polityczne dla psychicznego zdrowia. Ale takie Ozony judzą człowieka i judzą...
Nie miałam złych zamiarów. Odczuwam to samo co Ty, Safiro. Dlatego napisałam, co napisałam.
OdpowiedzUsuńWiem, Ozonie!
OdpowiedzUsuń(n.b.: mogę zwracać się do Ciebie po prostu per „Ewo”?)
Pewnie jesteśmy obydwie zwolenniczkami myślenia propaństwowego, w odróżnieniu od tzw. „partyjniactwa” uprawianego przez wszystkie bez wyjątku partie polityczne.
Być może jest to początek ruchu na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, które organizuje się samorzutnie w przypadku zagrożenia. Najbardziej spektakularnym tego przykładem był los Maćka Borkowica.
Może nadszedł czas by zastosować to samo wobec pewnego osobnika, którego ambicje są odwrotnie proporcjonalne do wzrostu. Powodów znalazłoby się aż nadto:
1. Psucie państwa
2. Psucie instytucji demokratycznych
3. Nawoływanie do niepokojów społecznych poprzez nieuznawanie wyniku wyborów prezydenckich.
4. Kontestowanie konstytucyjnych zasad montesquioszowskiego trójpodziału władzy poprzez lekceważenie wyroków TK.
5. Obniżanie prestiżu naszego państwa na arenie międzynarodowej.
6. Konspirowanie z Rydzykiem w celu niekonstytucjonalnego przejęcia władzy.
7. Próby stworzenia w naszym kraju państwa wyznaniowego.
Mam niepłonną nadzieję, że taki ruch (gdyby powstał) na długo wyhamowałby wszelkie zapędy autorytarne, bez względu na stronę sceny politycznej, gdzie takie zapędy mogłyby się zrodzić.
Cześć! Rydzyka pewnie należy zdelegalizować. Możesz do mnie mówić Ewo. Używam "ozona", żeby nie było pomyłek. Jedna Ewa* już jest.
OdpowiedzUsuńCzytałaś "ostatniego" Passenta?
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńDopiero z pracy wróciłam.
Czytałam wczoraj - o chamstwie. Jakby wyjął z mojej głowy! Ale niektórych komentarzy to już strawić nie mogłam! A nawypowiadało się ludzi... Widać, że Autor ujął istotę tematu.
Jest tam swietny komenarz. Działania Kaczyńskich na przestrzeni lat, wyglądają na zalanowaną, długofalową akcję. Celem jest umniejszenie działań różnych osób w tym Wałęsy i eksponowanie własnych (Kaczyńskich). Wiele drobnych szczegółów, które same wyglądają niewinnie, Ale zebrane razem są niepokojące. Np. matka, której w czasie powstania nie było w Warszawie, teraz nagle stała się jego uczestniczką. Drobny zabieg zmieniający w sposób istotny historię tej rodziny. Dużo tam tego. Kłamstwo często powatarzane staje się prawdą w pamięci tłumu.
OdpowiedzUsuńCzasem , słuchając Kaczyńskiego, mam wrażenie, że wróciły lata sześćdziesiąte ( no może za daleko) , siedemdziesiąte. W każdym razie komuna głęboka.
OdpowiedzUsuńJa zaś mam wrażenie, że wracają lata czterdzieste – zdobywanie i utrwalanie władzy ludowej. Zwróć uwagę na intencje (władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy), na legitymację polityczną (my stoimy tam, gdzie staliśmy. Oni stoją tam, gdzie stało ZOMO), na chęć podporządkowania sobie wszystkich instytucji państwowych, na kult swoistych świętych (Zimny Lech – santo subito- wiecznie żywy, tylko kryształowej trumny mu brakuje), na wyraźne objawy kultu jednostki. Na legiony moherowe „prawdziwych Polaków”, ich zaczadzenie jedynie słuszną ideologią – tacy wytną bez mrugnięcia okiem wszystkich inaczej myślących. Mało, będą się szczycić, który wyciął więcej.
OdpowiedzUsuńJa od piętnastu lat tułam się po świecie. Mieszkam to tu, to tam, w zależności od tego, gdzie jestem aktualnie potrzebna, aby różne pogmatwane sprawy wyprostować. Mieszkałam w USA, w Australii, w Chinach, Japonii, Etiopii, Afryce Południowej, w Singapurze i paru jeszcze innych miejscach. Zajmowałam różne, nawet (ostatnio) bardzo eksponowane stanowiska. Swoje stałe miejsce na ziemi zawsze widziałam w Polsce. Tu zbudowałam dom, spędzałam urlopy, wykształciłam i urządziłam dzieci . Tu pragnęłam umrzeć i spocząć w mogile (najlepiej skremowana).
I nie godzę się na to, żeby jakiś paranoiczny kurdupel rujnował moje marzenia i kraj, w którym je umieściłam.
Przepraszam za osobiste wątki. Ale, jak mówią Anglicy, "too much is too much".
I nie mów mi, proszę, że „shit happens”.
Pozdrawiam.
Nomenklatura
OdpowiedzUsuńZwróć uwagę, Ewo, że różni (w swoim mniemaniu) wielcy łaskawie akceptowali przydomki nadane im przez wielbicieli, np.:
Stalin - Wielki Językoznawca
Mao - Genialny Strateg
Caucescu - Słońce Karpat.
Proponuję dołożyć do tej listy:
Kaczyński - Bałwan Bałtyku.
Bosze! Jemu to nie wystarczy. Bałwan Oceanu Światowego. Od dawna wiem jedno, nienawidzę kurdupli i nie dlatego , że mali ale dlatego, że paranoicznie zakompleksieni. I za wszelką ceną próbujący udowadnić Światu swoją wielkość. Brat pochowany na Wawelu, chęć usunięcia Poniatowskiego sprzed Pałacu Prezydenckiego i postawienie tam pomnika Lecha. Zadęcie przerastające Himalaje.
OdpowiedzUsuńJeśli czyjeś ambicje sięgają nieba, to co tam dla niego Himalaje. To kopczyki z kamyków zaledwie.....
OdpowiedzUsuńWitaj Safiro. Żadnego posta dziś nie umieściłam, czasu za mało. Czytałam tylko trochę Passenta i słuchałam co mówił "Solidarnościowiec" skądś tam, chyba z Jastrzębia. Żenująca wypowiedź, tak jak i żenująca jest obecna "Solidarność". Jak pisałam wcześniej, to już nie to samo. Myślę też, że gdyby tamta, dawna "Solidarność" była taka jak obecna, to nic by nie zwojowała.Ciągle żyli byśmy w komunie.
OdpowiedzUsuńSobie by wywojowała. Posady.
OdpowiedzUsuńWitaj, Ewo!
Zapewne tylko to. Nie mam już siły do dyskutowania o tym. I tak robią co chcą, mam na myśli PiS i PO. Nie słuchają narodu. A szkoda.Jednego jestem pewna. Wiem na kogo NIE będę głosowć. To się musi skończyć.
OdpowiedzUsuńCzytałam Passenta. Dobry!
OdpowiedzUsuńA nawiązując do Twojej ostaniej wypowiedzi: U nas przecież nie chodzi się na wybory, żeby głosować "na kogoś". U nas chodzi się na wybory, aby głosować "przeciwko komuś".
Wybacz, że na dziś się pożegnam.
Mam jeszcze "pracę domową" do odrobienia....
Ale to i tak na jedno wychodzi.
OdpowiedzUsuńNapisz coś, bo mam "doła".
OdpowiedzUsuń