Spotykam je na każdym kroku. Są "chętne" do pozowania. Wróciłam i znowu wpadam w dawny rytm.
No cóż, takie życie:) Co nie znaczy, że przestanę wam prezentować zdjęcia z wakacji.
Teraz wrona siwa. Spotkałam ją na dworcu Centralnym w dniu wyjazdu do Augustowa. Zajmowała się znalezionym herbatnikiem. Spory był;) Drugą spotkałam w ten poniedziałek, gdy oglądałam panoramę miasta z XXX piętra PKiN. Wronę spotkałam oczywiście na dole;) Zdjęcia z widokami Warszawy będą w innym poście:)
Miejsce jest zadaszone i zdjęcia ciemne wyszły;(
Zamarła chyba? Jednak niezupełnie.
I poszła sobie:)
Teraz będzie sroka. Ospała chyba była, bo zanadto nie uciekała:)
To tyle na razie co do ptaków:)))
Teraz kilka zdjątek natury. Jak zwykle Jeziora i rzeka.
I już:)))
oj złapałaś bakcyla. Wspaniale, że róznorodne te fotografie. "Łapiesz" całe życie, nie tylko jego fragment . Tak trzymać !!! Buźka i dobranoc. (zaraz szkiełko, a ja jak wiesz, jestem "uzależniony" od szkła - hi hi hi. :-)))
OdpowiedzUsuńHeniek! Znalazłam tekst, o którym rozmawialiśmy:))) Wysłałam Ci już:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tego szukałem. Jak trafisz jeszcze na inną wersję ( bo są-mam już trzy , z Twoim) to wysyłaj śmiało. :-)))Spij i śnij słodko. :-)*
OdpowiedzUsuńWitaj Ozonko*
OdpowiedzUsuńMasz zacięcie... i kochasz ptactwo (i nie tylko ptactwo). Obserwujesz ich zachowanie... ornitogiem w końcu zostaniesz:-)
Widząc takie zdjęcia jak ostatanie 4 przypominają mi się powieści M. Rodziewiczówny. Pomimo krytyk bardzo lubię twórczość Rodziewiczówny... potrafiła tak pięknie opisać dziką przyrodę - jak Ty potrafisz uchwycić ją w obiektywie.
Pozdrawiam serdecznie:-)***
Ps. Wiesz przecież. że "sowa" i "nocny-Marek jestem"... dlatego tak późno:)))
Witaj SEG! Też lubię Rodziewiczównę i wcale się tego nie wstydzę:))) Ostatnie cztery zdjęcia, są fragmentami już zrobionych, obejmujących znacznie większą przestrzeń. Lubię takie zabawy ze zdjęciami. Znaleźć coś bardziej ciekawego niż całość zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńRodziewiczównę zawsze traktowałam jak ostatnią piewczynię pozytywizmu. Sporo lat temu , usłyszałam , że pisała romanse , ręce mi opadły. Nie wiem kto to powiedział, ale żal mi tego człowieka. Podejrzewam, że autor/ka tej wypowiedzi nie czytała żadnej jej książki.
Już nie mówię o wartościach poznawczych tych powieści, znakomitych opisach przyrody i innych, o których raczej się nie mówi bo teraz nie wypada;( Cholerna historia Polski. Trzymaj się SEG:) Pozdrawiam:))) Czasem bywam sową;(
Ciekawe, co autor/ka krytycznej wypowiedzi na temat książek Rodziewiczówny, powiedziałaby dziś o "Harlekinach" ???
OdpowiedzUsuńOzonko twoje widoczki takie sielskie,że chciałoby się natychmiast tam "zaparkować" z namiotem "pokontemplować".
OdpowiedzUsuńSiwa wrona jest wyjątkową elegantką,chyba w naturze nie widziałam?
Miłego dnia dziewczyny!
A! i chłopaki...
Witaj Lilly! Robię co mogę, żeby "uatrakcyjnić" mój blog, a szczerze, to chcę się pochwalić zdjęciami z wakacji :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, miłego :)))
Chwal się Ewo bo masz czym. Zdjęcia są świetne. Siwej wrony nie widziałam ale sroki rozrabiaki owszem.Przeczytałam wszystkie książki Rodziewiczówny już wieki temu. Gdzie Harlekinom do nich. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie
OdpowiedzUsuńWitam Hanno!
OdpowiedzUsuńDziękuję za świetny komentarz do powieści Rodziewiczówny. Zlekceważona przez ustrój słusznie miniony. Niedoceniona piewczyni patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Umiała natchnąć otuchą i skłonić do poświęcenia.
Jeszcze raz , dziękuję:)
Pozdrawiam i miłego dnia:)))
Witajcie. Fajne zdjęcia, Ewa. Też lubię obserwować ptaki, bardzo dużo w tym roku było bocianów,dosłownie codziennie fruwały nad moim podwórkiem lub siadały na dachu, ale na szczęście u sąsiada:-)
OdpowiedzUsuńWitaj Danuś! Dopiero przed chwilą wróciłam do domu. Byłam w Muzeum Powstania Warszawskiego z kuzynką z Argentyny. Była zachwycona tym muzeum.
OdpowiedzUsuńCo do bocianów masz rację, lepiej że u sąsiada:)))
Pozdrawiam:)))
Bezkrwawe łowy na ptaszki są super. Pytałem, za Twoją radą @Lilly o Białe koło Włodawy, ale mi nie odpowiedziała.
OdpowiedzUsuńNo to zapytam ja. Tylko czy to ma sens? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńP.S. Pisz Lilly, bez @
Irku ,bardzo przepraszam,jestem GAPA !
OdpowiedzUsuńZaraz odszukam twoje pytanie i postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam!
Irku znalazłam twoje pytanie- mogę odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńJako dziecko miesiąc każdych wakacji spędzałam w Okunince n.Jeziorem Białym w ośrodku LSS,gdy jeszcze plaże były dzikie,a grzyby rosły przed naszymi drewnianymi domkami,panowie chodzili na raki.Z własnymi dziećmi byłam co roku w ośrodku UW tuż obok MOSIR-u.
Zaraziłam Białym przyjaciół-górali i tak pokochali to miejsce,że teraz mają tam własną działeczkę z wygodnym domkiem.
Uwielbiałam wyjazdy do Włodawy-lody z małej lodziarni,gdzieś na bocznej uliczce,sklepiki z drewnianych,starych domach, raz w tygodniu był ogromny targ,"Ruscy" z towarem /do dziś w moim domu stoi porcelanowy samowar od nich/- wspomnień pełna głowa!
Pozdrawiam serdecznie!
Dzięki Lilly:) Słyszałam swego czasu o Okunince. Dawny zakład pracy miał tam ośrodek wczasowy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)