Większość zdjęć jest moją własnością, chcesz je wykorzystać, spytaj! Kilka zdjęć z internetu.

czwartek, 10 marca 2011

A teraz, w przerwie, Kuszadasy !

Pojechaliśmy tam  pierwszego popołudnia, z ciekawości. Interesowało nas codzienne życie w mieście. Nie ma tam autobusów, czy jakiejkolwiek tzw. komunikacji miejskiej. Są prywatne mikrobusy, działające na zasadzie naszych taksówek, za niewielką jednorazową opłatą, uiszczaną PO dowiezieniu na miejsce. Pojechaliśmy do Kuszadasy ,moim skromnym zdaniem, zarówno Selczuk jak i Kuszadasy , wyrosły częściowo tam, gdzie kiedyś był Efez, lub mógłby być .
 Ruch na jezdniach jest duży. Panuje tam jednak swego rodzaju porządek.  W zasadzie nie ma pasów dla pieszych. Każdy przechodzi przez jezdnię tam gdzie mu wygodnie i nie ma trupów na jezdniach. Swoista "maniana". Kierowca zatrzymuje się i przepuszcza pieszego, pogada ze spotkanym znajomym, zatrzyma się by nie potrącić bezpańskiego  psa czy kota. Dla nas, było to nowe spojrzenie na życie , Świat i jego prawa. Dla Polaków wszędzie gnających 200km/h, to rewelacja. Można jednak żyć inaczej :) Krawężniki są bardzo wysokie. Trudno zejść na jezdnię, ale też niemożliwym jest zaparkowanie na chodniku jakiegokolwiek samochodu. Rozwiązanie proste i racjonalne. A w Polsce ciągle "problemiki" z parkowaniem na chodnikach.
Podwyższyć krawężniki i z głowy:)
A teraz o słodyczach. S Ą    R E W E L A C Y J N E   !!!
Co , powiecie, że zakochałam się w Turcji ? No, może trochę:)))
 Pa:)

8 komentarzy:

  1. Witaj Ewa.Dzięki za zdjęcia.Rzeczywiście ,widać na zdjęciu,że krawężniki są wysokie.Słodycze?Mam zamiar ich nie jeść do świąt,czy wytrzymam? Nie wiem.Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno kochają się w Turcji, inni we Francji:) Każdy ma jakąś swoją miłość:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, że tak:) Ale to, co zobaczyłam tam, ma sie nijak do warunków "zapędzonej" Polski:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja kocham "zapędzoną", a nawet zapyziałą Polskę, z jej piękną, nierozdeptaną jeszcze przyrodą, a z tureckich przysmaków najbardziej lubię rachatłukum.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Ewcia:)
    Wygląda na to,że ,,zapędzone" to tam są tylko wycieczki:))
    Ciekawi mnie także czy wasza przewodniczka miała tylko podstawową wiedzę czy coś od siebie też dodała?Jeśli zakochałaś sie w Turcji to następnym razem jedź prywatnie.Bez gonitwy,z przewodnikiem zwiedzaj miasteczka tuż nad samym Morzem Śródziemnym i stołuj się w polecanych przez przewodniki,rodzinnych knajpkach...Wtedy poczujesz prawdziwe piękno kraju:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz trochę racji Adasiu. To o czym piszesz jest możliwe tylko "w sezonie". Ja w sezonie nie pojadę. Dla mnie jest za gorąco i zbyt tłoczno.
    Przewodniczka miała, moim zdaniem, wiedzę na temat starożytności , dużo na ten temat wiedziała. Musiała cosik z tej dziedziny studiować. A może to tylko moje wrażenie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj ozonku :) Trochę Ci zazdroszczę tych pięknych wspomnień. Rewelacyjne fotki. Cieszę się że wróciłaś, bo ja zakochując się...kto wie :)))
    Pozdrowienia :
    El ninio

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Marku:))) Dobrze, że jesteś:) Wycieczka była wspaniała, ale chcieliśmy zobaczyć kawałek "zwyczajnego życia" i pojechaliśmy sami do najbliższego miasta. Wnioski powyżej.

    OdpowiedzUsuń