2.Stare grobowce, tym razem lepiej widoczne.
Na górze, po prawej, runy zamku Krzyżowców.
3. Takie fragmenty rzeźb czy sarkofagów są wszędzie naokoło poukładane.4. Stare sarkofagi.
5. Eukaliptus na bazarze koło ruin Myry. Turcy sprowadzili je do siebie ok 200 lat temu.
6. Nie wiem czego to fragment. Dość dobrze jednak zachowany.
0. Dodane na końcu, mimo że jest na początku, amfiteatr rzymski.
Ten blogger robi jednak co chce.
OdpowiedzUsuńEh. Wiesz dlaczego.:-))
OdpowiedzUsuńFotki ładne, a jakbyś dodała do tego swoje własne wrażenia wierszem, to by było jeszcze ciekawiej.:)
OdpowiedzUsuńTak się naużerałam z umieszczeniem zdjęć i podpisami, że na własne wrażenia nie miałam już siły. Obiecuję , że na pewno będą, niekoniecznie wierszem.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jest czym oko ucieszyć!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie,jak Twoje zmysły artystyczne
zostały rozdrażnione.
Życzę Ci wytrwałości w przekazie nam tego
chociaż w małym ułamku.
Całuski!
"siedział sobie Sobek..."
Do Anonimowego:) Mogę Ci przesłać fotki mailem, ale jest ich ponad 1000. Zadzwonię. Pa:)))
OdpowiedzUsuńCześć Ozonko kochana:)))
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie czy miałaś okazję jeść prawdziwego kebaba z rusztu?:)
Hotele tej klasy co Wasz mają zazwyczaj stałe menu,niekoniecznie jest to lokalna kuchnia aczkolwiek mogą to być produkty (warzywa,owoce)sezonowe.
Napisz mi co tam jadłaś maleńka...:)))
Cześć Adaśku:))) Jadłam to, co dawała kuchnia hotelowa i mogę Cię zapewnić, że nie było to jedzenie europejskie. W każdym razie nie do końca. Było bardzo dużo warzyw, pieczonych, duszonych, gotowanych i surowych. Wszystko świetnie podane,a że był to stół szwedzki, można było wybierać i jeść, co kto chciał. Była cała gama serów, zwłaszcza białych z różnymi ichnimi dodatkami i przyprawami. Genialne. Można było zjeść również jajecznicę, jeśli ktoś chciał. Zresztą jajka w każdej postaci, zależało to od hotelu i szefa kuchni. Mięsa podawane po polsku tam nie istnieją. Wieprzowiny w Turcji nie zjesz, bo to kraj muzułmański. Je się przeróżne mieszanki warzywne z dodatkiem drobno pokrojonych mięs, oczywiście nie na surowo. Najczęściej duszone, pieczone lub gotowane. Chleb taki jak w Polsce nie istnieje, ale cała gama innego pieczywa i to lepszego niż u nas. I jeszcze : trochę zup, jogurty różnej maści, ryż, makaron i olbrzymia ilość słodyczy. Pewnie nawet nie wymieniłam połowy. Ale najważniejsze masz.
OdpowiedzUsuńKebab z kurczaka lub baraniny możesz zjeść sobie prywatnie, "na mieście", z bułką lub czymś w rodzaju chlebka "pita". Mnie najbardziej brakowało tam herbaty w "polskich" ilościach. Tam , za filiżaneczkę herbaty płaci się , w zależności od miejsca, jedno- dwa euro.
No i było dużo owoców. Pomarańcze, jabłka i nie wiem co jeszcze, chyba granaty. Granaty tam, to jak u nas, ja wiem, wiśnie czy inne popularne i łatwo dostępne owoce na sok.
OdpowiedzUsuń